My(-Poznaniacy) wobec wyborów |
My-Poznaniacy |
piątek, 10 września 2010 |
Ruch przedwyborczy już się zaczął. Dotknął także i naszego Stowarzyszenia, które samo sobie jest winne, albowiem na swym Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Członków w minioną środę, 1 września, tematem tym dogłębnie się zajęło. Dotknęła nas właśnie odroczona w czasie, ale namacalna, reakcja świata, a konkretnie gazet – artykuły czwartkowe (9 września) w „Głosie Wielkopolskim” i „Gazecie Wyborczej”, na temat ewentualnego udziału Stowarzyszenia w wyborach samorządowych. Bezapelacyjnie fakt, iż świat się nami interesuje, bardzo nam dogadza, niezależnie od tego, że chyba na to zainteresowanie troszkę zasługujemy. A że do tego traktuje nas sympatycznie i przyjaźnie, tym bardziej się cieszymy. Jednakowoż funkcjonujemy trochę (bardzo trochę) inaczej niż polityczne partie, stąd nie zawsze wpisujemy się w standardy zachowania wobec kwestii politycznych takie, do jakich świat, i media, przywykły w wykonaniu partii i ich aparatu. Zasadnicza różnica polega na tym, iż partie polityczne ze swej natury ożywają przed wyborami, bo jakby po to są, a przynajmniej tak im się wydaje. U nas ewentualne zaangażowanie wyborcze to ciężar, który z dużymi oporami bierzemy sobie na plecy z poczucia odpowiedzialności. Nie żyjemy dla rwania władzy, jak politycy, lecz traktujemy udział we władzy jak pozyskanie narzędzia systemowego rozwiązywania problemów, których po ludzku z władzą załatwić się nie dało. Partyjni zawodowi politycy rozkwitają, kiedy media szturmują ich umysły, żeby z nich wydobyć skrzętnie skrywane tajemnice przed-wyborcze. To, że nazbyt często okazuje się, iż tajemnic nie tylko tam nie ma, ale że w ogóle nie bardzo wiadomo, co tam jest, mediów nie zniechęca, albowiem taki ich los. Działacze społeczni w sytuacji politycznej zachowują się tak jak w innych sytuacjach, czyli prostolinijnie i naturalnie, także wobec mediów, z indywidualną dozą tremy, która uczciwie wskazuje na dobrą kondycję zdrowia psychicznego. Co prowadzi do sytuacji krotochwilnych i niekiedy, niestety, do dezinformacji. Bo jak jeden z drugim mówi, że nie wie (nie wiemy), kto na przykład będzie kandydatem na prezydenta, to niekoniecznie znaczy, iż doskonale wie, tylko kokietuje, bo liczy na to, iż obcowanie z medium się przeciągnie w czasie, co jakoby jest miłe, więc pożądane. Tak kombinuje polityk, nie społecznik. Najpewniej nie wie, po prostu, dlatego że decyzja jeszcze nie zapadła, albo nie dotarł na zebranie gdzie miała zapadać Żeby nie marudzić, tylko w skrócie stan rzeczy w zakresie tematu zrekapitulować: – walne dało zarządowi Stowarzyszenia My-Poznaniacy upoważnienie i oblig do podjęcia ostatecznych decyzji w kwestii startu w wyborach i ewentualnego wystawienia kandydata dla prezydenta, z naciskiem, żeby jedno z drugim nastąpiło; – zarząd jest na to już zdecydowany, więc dopracowuje te decyzje żeby móc je składnie i komunikatywnie ogłosić i wprowadzić w życie oraz konsultuje się w obu sprawach (wybory, prezydent) z potencjalnymi sojusznikami – to jest delikatna materia, która nie może toczyć się publicznie; – nie jesteśmy ugrupowaniem wodzowskim, mamy w swoich szeregach kilka osobowości dużego formatu, które mogłyby być przez nas nominowane do kandydowania na prezydenta; ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, ale trwają konsultacje, negocjacje, proces przekonywania; – w najbliższym czasie zorganizujemy konferencję prasową, na której podamy to, co już będziemy mieli uzgodnione, na początek porządnie przedstawioną decyzję o starcie w wyborach i jej cele. Zatem najlepsze wciąż przed nami. My-Poznaniacy Materiały prasowe na temat: Michał Wybieralski „My-Poznaniacy idą do wyborów samorządowych” Gazeta Wyborcza 8.09.2022 Łukasz Cieśla, Michał Kopiński „My-Poznaniacy chcą wystawić kandydata na prezydenta” Głos Wielkopolski 9.09.2022 Słowa kluczowe:wybory2010
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (1)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze ...
Poznań Podupada, stagnacja,pieniądze wyrzucane w błoto. Dokonanych remontów chyba nikt z miasta nie sprawdza. Nagminne po różnych "ulepszeniach" są rozwalone chodniki, rozryte trawniki nie mówiąc już o jakości zmian..
Bazgroły - pseudografitti zdobią już cały Poznań. Przecież usuwanie ich kosztuje nas - podatników. Dlaczego nie wprowadzi się surowych kar za takie działania ? ..ale za jazdę rowerem po chodniku czy za inne tego typu "przestępstwa" są. Po Majakowskiego dzień w dzień jeżdżą motorami pod 200km/h robiąc hałas niczym F-16, tego straż i policja nie widzi. Bandyctwa, zwłaszcza młodzieżowego również. Gdzie patrole ? Wszędzie pełno blaszanych, oklejonych bud, z zapiekankami i innymi tego typu wielkopolskimi przysmakami. A to wszystko na tle zalepionego reklamami miasta. Niedawno remontowane torowisko od Garbar na Miłostowo jest chyba elementem obronnym miasta na wypadek inwazji. Zbudowano je tak by żaden czołg nie mógł się przedostać na drugą stronę jezdni, przy okazji samochód, karetka również. We Wrocławiu np. środkiem wybrukowanych torów jeżdżą autobusy, to działa perfekcyjnie ! Tak jest zresztą w wielu miastach Europy. O niedawno przecież wybudowanym budynku handlowym na terenie dworca PKS od strony postoju taxi, szkoda mówić - to koszmar. Jest wiele innych cudów architektury jak "grobowiec" z ciemnego marmuru przy Głogowska/Gąsiorowskich który swą ponurą bryłą zabiera światło pięciopiętrowym kamienicom dookoła. A kiedyś tam był "Hortex" pyszne lody, ławaeczki i fontanna ...komu to przeszkadzało ? Podobnie z nieistniejącym już miejscem - ikoną w Posen, czyli malutkim placykiem przed kinem "Bałtyk". Oprócz światowego zegara, na ścianie był jeden z najbardziej udanych neonów, podziwiany przez turystów - zmieniające się sylwetki zw. z kinem w różnych miejscach. Rozumiem potrzebę zburzenia brzydkiego ale przecież symbolicznego budynku kina. Lecz dlaczego powstał tam aż tak monumentalny Sheraton, tak wysoki ..i k...a dlaczego nie biały jak byłe kino które w pakiecie miasto mogłoby wymusić na inwestorze ! a przy tym odtworzyć neon i zegar ! czy to takie trudne ? O św. Marcinie i umierającej, zaduszonej reklamami przestrzeni nie będę się rozwijał. Wielu już o tym pisze. Może tylko o tych bogu ducha winnych, zamkniętych płotem tulipanach, które kompletnie tam nie pasują. Konkluzja na koniec jest taka, w naszym mieście jako tako wyglądają przestrzenie zaprojektowane i wybudowane za tzw. "niemca" i tak mamy szczęście że w ramach nienawiści do tego narodu nie przebudowano wszystkiego. Pozostały po tym okresie budynki ze szlachetnymi fasadami, dobrze zaprojektowane przestrzenie, parki itd. Natomiast cała reszta, to w ogromnej części prowizorka urbanistyczna, którą co jakiś czas trzeba odnawiać i modernizować. Gdzie ten Poznań ładu i składu ? Mógłbym tak jeszcze godzinami pisać, ale czy kogoś to obchodzi ? To miasto zatraciło się w jakimś owczym pędzie donikąd. Napisz komentarz |
Poprawiony: piątek, 10 września 2010 17:35 |