Po pierwsze wychowanie. W szkole. |
Krzysztof Nawratek |
czwartek, 11 sierpnia 2011 |
Już raz na ten temat pisałem – w felietonie “Zabieraj te nogi” – ale dziś, gdy dogasają właśnie zgliszcza w Londynie i Manchesterze, a policja zatrzymuje tysiące podejrzanych, myślę, że warto do kilku podjętych wcześniej wątków wrócić. Wybuch zamieszek w Wielkiej Brytanii wielu zaskoczył i pierwsze komentarze, wygłaszane przede wszystkim przez polityków były dość głupie – że policja za słaba, że za łagodna i że to zupełnie „bezmyślna” przemoc. Ciekawe, że w Polsce usiłuje się przedstawić te wydarzenia jako fenomen zaistniały na tle rasowym – że to przede wszystkim imigranci rzucali kamieniami i grabili sklepy. Ciekawe to jest o tyle, że w brytyjskiej prasie nawet osuwający się często w ksenofobię „Daily Mail” był w tej kwestii wyjątkowo ostrożny. Prawda bowiem jest taka, że w zamieszkach brali udział wszyscy – kolorowi i biali, młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni. Oczywiście w różnych proporcjach, ale bardzo trudno przyjąć jakąś jedną, łatwą perspektywę – na przykład, że to kolorowe dzieciaki z biednych dzielnic. One oczywiście też, ale nie tylko. Powoli pojawiają się też próby analiz i bardziej pogłębionych komentarzy. Generalnie, prawie wszyscy wydają się zgadzać, że jedną z głównych przyczyn zamieszek było społeczne wykluczenie. Zygmunt Bauman pisze o wykluczeniu ze „świątyni konsumpcji”, Laurie Penny zwraca uwagę na niemal absolutne wyrzucenie wielu wspólnot poza „normalne” społeczeństwo, Cezary Michalski celnie uderza w „korwinistyczną”, skrajnie egoistyczną mentalność „zabrać państwu co państwo zabrało nam”. Zaczynają się też pojawiać pomysły co dalej i jak nie dopuścić, by takie wydarzenia się powtórzyły. Mówi się więc przede wszystkim o wzmocnieniu policji (premier David Cameron będzie miał wielki problem, by obronić zamierzone przez jego rząd drastyczne cięcia w wydatkach na policję), o zaostrzeniu prawa (co jest kuszące, ale może być trudne do przeprowadzenie, w kraju w którym ilość osadzonych w więzieniach w stosunku do ogółu mieszkańców jest jedną z najwyższych w Europie, a same więzienia już w tej chwili są przepełnione), wreszcie, mówi się o wzmocnieniu władzy rodzicielskiej. I nad tym ostatnim pomysłem, chciałbym się na chwilę zatrzymać. Jeśli przyjąć perspektywę lansowaną przez (nie tylko) polskie media, że w zamieszkach brali udział młodzi imigranci zbuntowani przeciw swoim rodzicom, pomysł by rodzice mogli zacząć mocniej karać swoje dzieci aby ich bunt okiełznać, może wydawać się na pierwszy rzut oka przekonujący. Ja osobiście nie wierzę w decydującą skuteczność kary, ale załóżmy na chwilę, że taka metoda działa. A co, jeśli to nie tylko zbuntowane nastolatki rzucały kamieniami? Co począć z informacjami, że to rodzice wysyłali swoje bardzo młode pociechy, by grabiły sklepy (bo dla dzieci poniżej 10. roku życia prawo brytyjskie jest łagodniejsze)? Czy takim rodzicom też należy się wzmocnienie władzy rodzicielskiej? Opisywana przeze mnie we wspomnianym na wstępie felietonie sytuacja, gdy student trzymał brudne buty na siedzeniu krzesła, nie dotyczyła dzieciaka z biednej dzielnicy. To był typowy przedstawiciel dobrego dziecka z dobrego, należącego do klasy średniej, domu. Jeśli jego wykształceni i kulturalni rodzice nie nauczyli go podstaw współżycia społecznego, to czy naprawdę wierzymy, że ci którzy sami z regułami społecznymi są na bakier, wychowają dobrych, odpowiedzialnych i empatycznych obywateli? Myślę, że wątpię. Wiem, że to co napiszę jest bardzo niepopularne, ale to nie rodzice, lecz szkoła i instytucje muszą przejąć (na powrót?) na siebie obowiązek przygotowanie młodych ludzi do życia w społeczeństwie, w mieście. Rodziny są różne i nikt nie powinien się wtrącać (oprócz przypadków patologicznych) w wewnętrzne życie rodziny. Jednak to, co na zewnątrz – a zachowania dzieci są „na zewnątrz” – to już zupełnie inna bajka. To powinno, musi! być kształtowane przez instytucję, która wszelkie nierówności tonizuje. Ludzie nie popełniają przestępstw nie tylko (a moim zdaniem – nie przede wszystkim) dlatego że boją się kary, lecz dlatego że sami uważają, iż tego robić nie powinni. Wychowywanie do empatii, do tego, by o innych ludziach myśleć i brać ich potrzeby i życie pod uwagę, jest jedyną gwarancją istnienia dobrego, względnie bezpiecznego społeczeństwa. Oprócz wypełniania formularzy podatkowych, szkoła musi uczyć empatii. Kultura nie ma przynosić zysków, ma sklejać społeczeństwo. Bez tego, pozostaje tylko prawo silniejszego. Kto tego nie rozumie, niech poogląda zdjęcia i filmy z Londynu. Krzysztof Nawratek
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (1)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze No nie całkiem
Podstawowa teza jest prawidłowa: to rodzice i zaraz potem szkoła powinni odpowiadać za wychowanie młodzieży.Co do diagnozy zdarzeń w UK to niestety: ponad 80% zatrzymanych to kolorowi odbiorcy socjalu. czy jest to przyczyna czy tez skutek tego chyba nikt nie wie. Co do policji w UK i jej postawy to żenada i śmiech: nie posiadali nawet armatek wodnych,gazu,NIC. Bała się okładać po plecach bandytów bo ci byli KOLOROWI, poprawnosć polityczna zabija myślenie. teraz uwaga: na szkoleniu polskiej policji przed euro2012 takze się zaznacza aby NIE bic KOLOROWYCH bo może być to odczytane jako rasizm...ciekawe że o biciu Polaków nie było nawet wzmianki. Zastanawiam się czy to właśnie nie jest rasizm.
Napisz komentarz |
Poprawiony: czwartek, 11 sierpnia 2011 16:50 |