MY.POZNANIACY – i co dalej?
Lech Mergler   
czwartek, 23 grudnia 2010


Temat przyszłości powyborczej stowarzyszenia i ruchu My.Poznaniacy pojawia się w mediach w rozproszeniu i fragmentarycznie, są też obecne motywy konfliktów albo skandalu. Żeby ułatwić orientację w tym, co się faktycznie dzieje z nami i u nas, postanowiliśmy zebrać fragmenty w całość, wskazując rzeczywiste pryncypia.



Stowarzyszenie rozpoczyna zorganizowaną dyskusję o przyszłości, nie ma więc jeszcze żadnego oficjalnego stanowiska czy uchwały o tym, co będziemy robić, po co, dlaczego. Byłoby to niepoważne, nierzetelne. Ten tekst ma być jakby rejestracją, subiektywną i na gorąco, najistotniejszych, nieostatecznych wątków naszych dyskusji i wystąpień publicznych o przyszłości. Pisząc o tym, trzeba rozgraniczyć przyszłość najbliższą, w wymiarze kilku tygodni, może trochę więcej. Oraz perspektywę przyszłości dalszej, kilkuletniej. Pierwsza jest w dużym stopniu przesądzona przez zadania, zobowiązania, powinności bieżące lub wynikające z przeszłości. Druga jest tematem rozpoczętej dyskusji o strategii Stowarzyszenia i ruchu.


Przyszłość najbliższa
Jesteśmy obecnie zaangażowani, jako uczestnicy na prawach strony, w ponad dwadzieścia postępowań administracyjnych dotyczących warunków zabudowy (np. „dwór” Marcelin, park Rataje…), pozwolenia na budowę (os. 1000-lecia), zgody na wycinanie drzew (MTP, Szeląg..), wydawania warunków środowiskowych dla inwestycji (spalarnia śmieci, os. Starołęka, przy Malcie...) i innych ekologicznych. Monitorujemy też kilkanaście miejscowych planów przestrzennych jako autorzy uwag lub wniosków (Sołacz, Golęcin, Grunwald, kliny zieleni...). Wiąże się to z udziałem w posiedzeniach komisji rady miasta, konsultacjach itd.
Najważniejsze wyodrębnione zadania, których na bieżąco się podejmujemy, wymienione są poniżej, choć to lista raczej niekompletna i nieostateczna.

– Współorganizowanie razem z innymi środowiskami społecznej debaty nad budżetem Poznania na 2011 r., by wypracować uwagi i poprawki dla rady miasta, w tym systemowe propozycje elementów budżetu partycypacyjnego.
– Analiza sytuacji zakresie wdrażanej reformy rad osiedli, wniesienie uwag i ewentualne przygotowanie się do wyborów do rad.
– Przygotowanie akcji społecznej przeciwko „dokwaterowaniu” do bazy F16 na Krzesinach szeregu nowych, amerykańskich samolotów – patrz też ustalenia WIOŚ o powszechnym łamaniu prze F16 norm hałasu w całej aglomeracji.
– Działania społeczne mające na celu wykluczenie zajęcia terenu komunalnego lasu na Smochowicach-Krzyżownikach pod prywatne pole golfowe.
– Udział w poszukiwaniu alternatywnych dróg rozwoju kultury w Poznaniu, w tym niedopuszczenie do ponownej nominacji S.Hinca na wiceprezydenta „od kultury”.
– Sfinalizowanie postępowań dotyczących praktyk urzędu miasta utrudniających studentom udział w wyborach oraz funkcjonowania ordynacji wyborczej do samorządów.
– Działania na rzecz zabezpieczenia budowy parku Rataje.

Zakładamy też kontakty ze środowiskami, z którymi przewidywaliśmy wcześniej współpracę (zwłaszcza branżowymi), oraz działania interwencyjne w reakcji na problemy zgłaszane przez mieszkańców. Jednocześnie stoi przed nami szereg bieżących zadań wewnętrznych, związanych z materialnymi warunkami działania (zwłaszcza komunikacja elektroniczna z mieszkańcami oraz warunki lokalowe) oraz ze znacznym wzrostem liczby członków Stowarzyszenia, zwolenników, sympatyków.


Wyzwania strategiczne
Najpierw diagnoza (hipotetyczna): co jest zmianą najważniejszą, jeśli chodzi o sytuację Stowarzyszenia My-P w Poznaniu? Wydaje się, że istotne są trzy elementy:

1. Najpierw to, że blisko 10% aktywnych politycznie poznaniaków zagłosowało na naszych kandydatów i Stowarzyszenie jako „markę”. To poparcie oznacza zobowiązanie publiczne zupełnie nowego rodzaju i rangi w porównaniu z tym, które dotąd było naszym udziałem – czyli lojalność tylko wobec naszych członków, sojuszników, grup wspierających. Teraz za to, co robimy w sferze publicznej będziemy rozliczani przez 15 tysięcy wyborców, którzy wyznaczają nasz podstawowy poziom odniesienia. Przede wszystkim dotyczy to naszych działań programowych. I niemniej – zaufania do osób, konkretnych, którym wyborcy je obdarzyli. To jest zarówno zaufanie moralne (nie złajdaczymy się, nie zdradzimy), jak i zawierzenie polityczne – wybór idei, z którymi szliśmy do wyborów, wizji miasta, oraz wskazanie ludzi, nas, jako tych, którzy mieliby te idee i wizję realizować. Chyba dysponujemy już pewnym autorytetem społecznym w Poznaniu, a to zobowiązuje.

2. Weszliśmy w politykę, ale nie rozumiemy jej jak partyjna gra o kariery i władzę. Polityka to służba publiczna, związana z aspiracjami udziału we władzy, która jest braniem współodpowiedzialności za miasto i społeczność. Dla władzy i polityków miejskich przestaliśmy być jednym z NGO’s – w ich optyce staliśmy się konkurentami w grze o udział we władzy, i każde nasze działanie może być uznane za element (przyszłej) kampanii wyborczej. Staliśmy się dość trudnym do zdefiniowania, ale jednak – odniesieniem na mapie politycznej Poznania, jako jej wyrazisty fragment, siła o potencjale porównywalnym z częścią partii politycznych. Ważniejsze jednak jest, że nasi wyborcy głosując na komitet My.Poznaniacy, uczynili nas nieodwołalnie politykami, a nasz ruch, organizację – polityczną. Czyli takimi, które nie uchylają się od odpowiedzialności i dzięki temu potrzeby, interesy, wartości naszych wyborców mają swoich reprezentantów. I nasi wyborcy na to liczą!

3. Udało nam się odkryć, wydobyć, uruchomić, skoncentrować i pokierować z sukcesem znaczną energią społeczną sporej liczby mieszkańców, dotąd rozproszoną, którzy przyszli i włączyli się z pasją w akcję wyborczą. Z własnej, wewnętrznej motywacji dawali z siebie wszystko przez szereg tygodni, ponieważ przekonuje ich wizja miasta zrównoważonego rozwoju, zasady partycypacji społecznej. I uwierzyli w to, że w ogóle można coś zmienić dookoła. To jest nowa jakość! Utrzymanie tej energii, mądre ukierunkowanie i wykorzystanie jej w codziennym działaniu dla miasta i mieszkańców, na znacznie większą niż dotąd skalę, to wielkie wyzwanie organizacyjne. Ale także wyzwanie w zakresie społecznego przywództwa o charakterze aksjologicznym, w tym moralnym, związanym z ideami, wartościami, zasadami, generalnymi celami i wizjami, które są nadrzędne, dla których władza to tylko środek.


Co wynika z tej diagnozy?
Trudno sobie wyobrazić brak woli startu w następnych wyborach samorządowych z naszej strony. Nie ma jednak sensu koncentrowanie się nad szczegółami przyszłości, która może być za cztery lata. Strategicznie najważniejsze jest zintensyfikowane działanie na rzecz tego, żeby mieszkańcy Poznania mieli jeszcze większe powody, by głosować na My.Poznaniacy. To zależy od dalszego przekonania ich, iż jesteśmy w stanie – bo mamy wystarczający potencjał – wziąć współodpowiedzialność za miasto. Drogą do tego jest szeroko zakrojona działalność na rzecz miasta i mieszkańców, o większym niż w poprzednich latach zasięgu, także na rzecz tych dziedzin życia miasta, którymi dotąd nie dość byliśmy w stanie się zajmować (np. kultura, zdrowie). Chyba tylko ona pozwoli na pokazanie mieszkańcom Poznania, że jesteśmy wystarczająco kompetentni, skuteczni i zorganizowani, odpowiedzialni, społecznie wrażliwi, uczciwi, aby warto było nam jeszcze bardziej zaufać.

Nie może chodzić wyłącznie o działania interwencyjne w związku ze skargami mieszkańców, blokowanie błędnych lub szkodliwych albo krzywdzących działań władz miasta. W centrum naszej uwagi jest rozwój Poznania, jego przyszłość. Wspieranie rozwiązywania konkretnych problemów to jedno, kreowanie alternatywy rozwojowej to drugie, co najmniej równie ważne. Dlatego (operacyjnie) naszym zadaniem długoterminowym powinno być budowanie niezależnej od partii politycznych, władzy publicznej, biznesu – SIŁY SPOŁECZNEJ, której potencjał pozwoli w niezbyt odległej przyszłości odmienić Poznań w nowoczesne, europejskie miasto zrównoważonego rozwoju i sprawiedliwej, społecznej partycypacji.

Jeszcze bardziej konkretnie – chcemy być niepolityczną, w sensie partyjnym, ale polityczną, w rozumieniu służby publicznej dla społeczności miasta – odpowiedzialną i krytyczną, miejską opozycją „pozaparlamentarną”, czy raczej pozainstytucjonalną (póki co – chodzi o instytucje władzy, jak rada miasta). Opozycją integrującą się ponad podziałami ideologiczno-światopoglądowymi wokół wspólnej i konkretnej wizji nowoczesnego miasta o wysokiej jakości życia dla wszystkich. Opozycją w rozumieniu poszukiwania pozytywnej alternatywy dla obecnej organizacji życia w mieście wokół centrum, jakim jest władza publiczna oparta na partiach politycznych. Ta opozycja, w części komplementarna, w części rozłączna wobec status quo, chce kreować alternatywę w postaci oddolnej samoorganizacji społeczeństwa obywatelskiego, tworzącego własne, autonomiczne instytucje.


Co mamy robić konkretniej?
Z tego co powyżej, oraz z naszych dotychczasowych doświadczeń i wiedzy, wynikają cztery wiązki działań strategicznych, ukierunkowanych na:

1. Rozpoznawanie i publiczne wyrażanie zbiorowych potrzeb, interesów, problemów różnych grup czy środowisk mieszkańców Poznania, z których większość nie dysponuje reprezentacją w radzie miasta. Ponadto – nowe potrzeby i problemy powstają głównie poza okresem wyborczym, który trwa wielokrotnie dłużej niż wybory, i władza publiczna często po prostu o nich nie wie. Mechanizm transmisji informacji z „dołu”, „od mas” do „góry”, władzy – funkcjonuje poza wyborami źle. Chodzi o to, żeby żadna zbiorowość w Poznaniu nie była pozostawiona sama sobie, zapomniana ze w swoimi problemami. Należy je wspierać.  

2. Demokratyczną kontrolę władzy, patrzenie jej na ręce. Kontrola społeczna nad władzami samorządowymi, zwłaszcza organami wykonawczymi, jest niewielka (także rady miasta nad prezydentem), głoszą to sami twórcy reformy samorządowej. Były przypadki, że prezydent rządził miastem z aresztu i prawo oraz mieszkańcy byli bezsilni! Stąd rola działań społecznych o charakterze „watch dog”. Nie chodzi tylko o łamanie prawa przez władze, może nawet bardziej o wykrywanie posunięć nietrafnych, stronniczych, oznaczających marnotrawstwo czy bezczynność urzędu. A także konfrontowanie zobowiązań wyborczych z praktyką rządzenia. Mamy pewne doświadczenie w części postępowań administracyjnych, sporów z miastem (SKO – zwykle wygrywamy  z powodu naruszenia prawa przez UM, WSA, także NSA lub prokuratury), ale to jeszcze niewiele wobec potrzeb.

3. Konstruowanie alternatywnych programów rozwoju dla miasta, węższych i szerszych, w rozmaitych dziedzinach, publiczne ogłaszanie ich oraz organizowanie publicznej debaty. Jak się wydaje, obecnie jesteśmy najbardziej przygotowani do debat na temat komunikacji w mieście, rozwoju przestrzennego, odrodzenia śródmieścia, terenów zieleni, demokracji miejskiej. Mamy nadzieję zdecydowanie rozszerzyć ten zakres. Jednym z istotniejszych dokumentów-kotwic w tym zakresie może być Karta Lipska. Zaś z punktu widzenia pragmatyki celem powinny być zmiany polityk miejskich, generalnych i sektorowych. Czyli np. od studium przestrzennego do planów miejscowych i praktyki wydawania warunków zabudowy. Wielu specjalistów wspiera nas od dłuższego czasu.

4. Wywieranie presji na władze, na drodze prawnej i politycznej, by przeciwstawiać się społecznie nieuzgodnionym, a zwłaszcza nieakceptowanym, posunięciom, oraz wymuszać rozwiązania, które lokalnie lub w skali całego miasta, sa dobrze uzasadnione i cieszą się poparciem. Oraz egzekwować dialog społeczny wokół problemów trudnych (np. budżet). Z drugiej strony, bywa, że konieczną formą reakcji interwencyjnej na skargi mieszkańców jest nacisk na władze, presja by dostrzegły problem i nim się zajęły.  

                            *   *   *

Poznań czekają lata trudne i uczciwa współpraca z władzami miasta jest konieczna, bo tylko szerokie społeczne porozumienie pozwoli przetrwać kryzys z minimalnymi stratami. Współpraca nie oznacza oczywiście akceptacji dla ekipy nadal rządzącej i jej dotychczasowej polityki miejskiej, którą zdecydowanie odrzucamy. Współpraca też w żadnym razie nie jest wyrazem zgody na naszą współodpowiedzialność za skutki tej polityki, obecnie coraz bardziej dramatycznie widoczne.

LM













pokój nam, pokój wam, pokój wszystkim...


nawet zwierzęta chcą to wypowiedzieć w wigilijną noc

sobie nawzajem, bliskim, przyjaciołom, zwolennikom i sympatykom, oponentom i przeciwnikom, oraz najzupełniej nam obojętnym bliźnim
życzymy na święta Bożego Narodzenia
radości, harmonii, tajemniczego doświadczenia kosmicznej jedności i bliskości


My-Poznaniacy

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: sobota, 01 stycznia 2011 15:34