Deweloperzy zjadają miasta |
Gazeta Wyborcza |
poniedziałek, 13 lipca 2009 |
Polecamy artykuł z Gazety Wyborczej, który pokazuje, iż również w Polsce powoli nadchodzi kres bezkarnej polityki deweloperskiej oraz, że to właśnie silne ruchy obywatelskie są jedyną szansą i nadzieją na to, aby mieszkańcy mieli możliwość współdecydowania o obliczu miast, w których żyją.
Deweloperzy zjadają miasta
Dziennikarze oddziałów lokalnych Gazety Wyborczej 2009-06-28, ostatnia
aktualizacja 2023-06-29 16:07:52.0
200-metrowe bloki
zajmą część parku w centrum Warszawy. Krakowskie bulwary Wisły zaleje beton.
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy w Bielsku zastąpi też zespół, ale
mieszkaniowo-usługowy. Tak deweloperzy widzą przyszłość polskich miast.
Mieszkańcy mówią "nie".
Pole Mokotowskie
- warszawska Rospuda
Połowa maja. Na
południowym obrzeżu Pola Mokotowskiego, wielkiego parku w samym centrum
Warszawy, pojawia się betoniarka. Wylewa fundamenty pod ogrodzenie. Swój teren
płotem chce zabudować właściciel kawałka parku u zbiegu ulic Rostafińskich i
Boboli, Marek Czeredys. Wcześniej działka była własnością Agencji Mienia
Wojskowego, która przeniosła ją do spółki-córki, a potem sprzedała. Biznesmen
chciałby tu postawić kilkanaście trzy-czteropiętrowych domów.
Na inną cześć
parku zęby ostrzy sobie polsko-irlandzki deweloper Global Partners. Firma
kupiła działkę kilka lat wcześniej. Najpierw przekonywała stołeczny ratusz do
zgody na budowę 200-metrowych wieżowców. Później spuściła z tonu. Zaproponowała
budynki niższe, ale wciąż niezgodne ze studium i planem zagospodarowania.
Deweloper ma
kartę przetargową . Od kilku lat inwestował w zadłużony klub sportowy Skra.
Obiecuje wzniesienie nowego stadionu w zamian za zgodę na zabudowę komercyjną w
sąsiedztwie. Deweloper sięga po wunderwaffe. Odwołuje się do opinii
olimpijczyków, których pozyskuje dla swojej sprawy . Na biurko prezydent
Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz trafia list otwarty podpisany przez
sportowców, m.in. Irenę Szewińską, Jacka Wszołę, Tomasza Majewskiego. Sportowcy
używają identycznego argumentu jak deweloper: - Skra to nie park!
Skąd ten
argument? Okazuje się plan zagospodarowania tego terenu od ponad roku czeka na
uchwalenie. Dewelopera nie przekonuje uchwała nr 17 Rady Narodowej Miasta
Stołecznego Warszawy z 9 listopada 1988 r., która nadaje "parkowi
położonemu na Polu Mokotowskim w granicach ulic: Żwirki i Wigury, Wawelskiej,
al. Armii Ludowej, Waryńskiego, Stefana Batorego, Rostafińskich nazwę: Park im.
Józefa Piłsudskiego".
Sprawa jest
głośna w mediach. Serwis warszawa.gazeta.pl i Gazeta Stołeczna zbierają podpisy
pod petycją w obronie Pola Mokotowskiego. Podpisuje ją ponad 16 tys. osób! W
świetle aktywności właściciela terenu przy Rostafińskich uchwalenie planu
zagospodarowania Pola Mokotowskiego staje się coraz bardziej pilne.
To co było
niemożliwe od ponad roku (i kilka lat wcześniej) udaje się w połowie czerwca.
18 czerwca Rada Warszawy jednogłośnie uchwala "zielony" plan
zagospodarowania Pola Mokotowskiego , włączający w teren parku oba sporne
obszary.
Radni decydują o
polu
Nie wszystkim
miastom udaje się jednak oprzeć deweloperom.
Bulwary Wisły
zalane betonem?
W Krakowie z
każdą chwilą maleją szanse na ochronę otwartych bulwarów Wisły . Bloki wciskają
się w każdą wolną działkę. Tymczasem miasto nie śpieszy się z uchwaleniem
miejscowego planu zagospodarowania dla tego obszaru.
Krakowska dolina
Wisły, zielony kręgosłup miasta, już dawno znalazła się na celowniku
deweloperów. Efekty widać gołym okiem. Obszar ten to dziś największy plac
budowy w centrum Krakowa. Tymczasem mieszkańcy i władze chcą, aby powstała tam
tętniącą życiem przestrzeń z plażą, restauracjami na barkach i wodnym
tramwajem. Aby tak się stało, magistrat rozpoczął prace nad projektem
miejscowego planu zagospodarowania.
Po dwóch latach
projekt planu nadal nie jest gotowy. Tymczasem aktywność inwestorów na
bulwarach wzmaga się niemal z miesiąca na miesiąc. Jeszcze przed wprowadzeniem
planu chcą odebrać jak najwięcej pozwoleń budowlanych. Atrakcyjne tereny nad
Wisłą już dawno dorównały prestiżem Staremu Miastu. Przez ostatnie miesiące w
kłębach pyłu z krajobrazu nabrzeża znikły budynki dawnych zakładów odzieżowych
Vistula. W ich miejscu powstać ma zespół mieszkalno-usługowy projektowany w
biurze Wojciecha Sarana. Po drugiej stronie rzeki na terenie poprzemysłowych
Grzegórzek krystalizuje się Centrum Biurowe Kazimierz. Tuż za nim powstaje
zwarty zespół pięciu bloków Apartamenty przy Bulwarze. Dalej, w kierunku mostu
Kotlarskiego, ponad bulwar wybijają się apartamentowce Wiślane Tarasy.
Naprzeciw zaś - na Zabłociu - budowlane żurawie wznoszą olbrzymie osiedle
Garden Residence. Między nie wciskają się mniejsze budynki, wprowadzając
całkowity chaos urbanistyczny. Szkielet jednego z nich już stoi przy hotelu
Forum. Obok rozciągają się ukończone niedawno apartamenty Ludwinów. Wolne
działki znikają w oczach. czytaj więcej >>
Sarny uciekają
przed ciężarówkami
Mieszkańcy
Bielska postanowili walczyć o Sarni Stok (północno-wschodnie zbocze wzgórza
Trzy Lipki). To jedno z najciekawszych miejsc w Bielsku-Białej. Rada miejska
utworzyła tu zespół przyrodniczo-krajobrazowy. Chroni naturalne lasy z drzewami
pomnikowymi, nieuregulowany potok i niektóre gatunki roślin oraz zwierząt.
Tymczasem bielska
pracownia architektoniczna Gronner&Rączka przygotowała dla Sobiesława
Zasady, właściciela gruntów na Sarnim Stoku, koncepcję zespołu
mieszkaniowo-usługowego. Według informacji pracowni, miałoby tu powstać ponad
20 budynków mieszkalnych i usługowych, w tym dwa wysokie.
Teren z kawałkiem
lasu na Sarnim Stoku został już ogrodzony, zaczęły się prace. - Płot to
zabójstwo dla żyjących tutaj zwierząt. Bażant jakoś sobie z nim poradzi, ale
sarna już nie - mówi mieszkająca w pobliżu Katarzyna Pałys. Mieszkańcy
zjednoczyli się i postanowili walczyć. Nagrywają telefonami komórkowymi
ciężarówki zwożące gruz, robią zdjęcia uciekających saren, bombardują
urzędników telefonami i pismami.
Dzięki ich
interwencji sprawę zbadali urzędnicy z wydziału urbanistyki i architektury.
Zdecydowali już o przekazaniu jej do powiatowego inspektoratu nadzoru
budowlanego z adnotacją, że prace prowadzone są bez zezwolenia. Mieszkańcy
poprosili także o pomoc ekologów. Na miejscu byli już przedstawiciele
Stowarzyszenia "Pracownia" na Rzecz Wszystkich Istot, a także Stowarzyszenia
"Olszówka". - Na tym, co się tam dzieje, cierpi przyroda. Poza tym to
jedno z nielicznych niezabudowanych miejsc w mieście i go po prostu szkoda.
Dlatego będziemy pomagać mieszkańcom - zapowiada Jacek Zachara, prezes
Stowarzyszenia "Olszówka". Mieszkańcy czekają teraz na ustalenia i
ewentualną decyzję PINB-u. Mają nadzieję, że Sarni Stok uda się jeszcze
uratować. czytaj dalej >>
Zabudowane
jezioro niedostępne dla mieszkańców
Podobny problem
mają mieszkańcy Olsztyna. Zagospodarowanie jezior to jeden z najważniejszych
postulatów mieszkańców. Olsztynianie marzą, żeby nad jeziorami były nie tylko
plaże, ale także promenada, ścieżki rowerowe, miejsca, gdzie można odpocząć,
restauracyjki.
Szczególne emocje
budzi to, co dzieje się wokół jeziora Krzywe . Nad jego brzegami wyrastają nowe
budynki. Ludzie boją się, że za kilka lat otoczenie jeziora zostanie
zabudowane, a brzegi będą niedostępne dla mieszkańców. Na razie nad brzegiem
wyrosły tylko dwa budynki. Niepokój budzi jednak to, że choć budujący je
biznesmen dostał zgodę tylko na budowę pensjonatów, nie przeszkadzało mu to
umieścić w internecie oferty ich części jako apartamentów. Miejscy planiści
chcą umożliwić budowę kolejnych hoteli, pensjonatów i moteli. W planie wskazali
dziesięć działek, na których takie obiekty mogą powstać, m.in. w sąsiedztwie
plaży miejskiej, ale najwięcej na atrakcyjnych terenach nad Zatoką Grunwaldzką,
niedaleko miejsca, gdzie jest teraz jedno z dzikich kąpielisk.
Urzędnicy
uspokajają, że nad Krzywym każdy znajdzie coś dla siebie. - W planie
przewidujemy dla mieszkańców wiele nowych miejsc rekreacji.
Jednak z drugiej
strony nie ukrywają, że okolice jeziora będą zabudowywane: - Jeden Novotel w
tak atrakcyjnym miejscu to za mało. Myśląc o ściągnięciu turystów, musimy mieć
ich więcej - mówią w ratuszu . czytaj więcej >>
Parking zamiast
skweru
Łodzianie stanęli
z kolei w obronie miejskiego skweru na rogu Aleksandrowskiej i Traktorowej.
Przez lata służył on okolicznym mieszkańcom. Teraz ma tam być parking, a w
perspektywie kto wie - może nawet biurowiec. - To nasze najbliższe miejsce
wypoczynku. Nie chcemy wąchać smrodliwych spalin. Zieleńca nie oddamy -
zapowiadają.
Sprawa likwidacji
skweru postawiła na nogi osiedle. Kilkadziesiąt osób zebrało się, by wyrazić
swoje oburzenie i sprzeciw. W strugach lodowatego deszczu starsi ludzie
chodzili po skwerze i liczyli już wycięte drzewa.
- Drzewa muszą tu
być, żeby osłonić nas od ulicy. Spółdzielnia mieszkaniowa powinna postawić tu
ławeczki. Wtedy byłoby tu najpiękniejsze miejsce w okolicy - komentuje jedna z
mieszkanek okolicy.
Niestety,
spółdzielnia nic do skweru nie ma. - Już w 1994 roku sprzedaliśmy działkę
Poczcie Polskiej, bo mieszkańcy chcieli mieć urząd pocztowy. Od poczty odkupiło
ją miasto - mówi prezes Zbigniew Wolanin. - Później działka jeszcze kilka razy
zmieniała właścicieli. Chcielibyśmy odzyskać teren i zagospodarować go dla
mieszkańców, ale teraz jest wart miliony. Dlatego podejrzewam, że na parkingu
się nie skończy, pewnie powstanie jeszcze jakiś biurowiec. czytaj więcej
>>
Osiedle na skraju
parku krajobrazowego
Władze Kielc
otwarcie przyznają, że ekologiczne protesty coraz częściej wstrzymują
inwestycje mieszkaniowe. Jedną z najaktywniej protestujących grup są mieszkańcy
osiedla Ostrogórka . Protestują przeciwko zamiarom wybudowania na tym terenie
budynków wielorodzinnych o różnej wysokości, z których jeden miałby nawet
siedem pięter. Taką wizję miejskim planistom przedstawiły władze spółki
Kolporter, która kupiła na Ostrogórce sporą działkę od Agencji Mienia
Wojskowego.
Co się nie podoba
protestującym? Chcą zachowania na tym terenie tylko niskiej zabudowy, tak jak
to było w dotychczasowych planach. Argumentują, że zapowiadane osiedle stanie
na skraju parku krajobrazowego, zasłaniając widok m.in. na Wietrznię i Geopark
oraz na śródmieście Kielc.
Sam inwestor deklaruje,
że nie będzie ingerował w protesty mieszkańców. - Jesteśmy poza wszelkim
sporami, które dotyczą tej sprawy. Spokojnie czekamy na zakończenie procedury i
uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wtedy zgodnie z
nim będziemy inwestować - komentuje Maciej Topolski, rzecznik Grupy Kolportera.
czytaj więcej >>
Artur
Hajdorowicz, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego kieleckiego ratusza,
przyznaje, że protesty w obronie przyrody i krajobrazu są coraz częstsze i
coraz lepiej zorganizowane.
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: poniedziałek, 13 lipca 2009 12:36 |