Nie/cykliczny nie/satyryczny, nie/obiektywny nie/tygodnik*
Krzysztof Ulas   
poniedziałek, 14 grudnia 2009
Z prędkością dwóch machów nad strefą zrzutu przeleciał ten adwent
Normal 0 21 false false false Trzecia niedziela adwentu sennie się zapowiadała i taką też ostatecznie wyszła. Nikt nikomu oka nie wyłupił, policyjne statystyki okazały się skromne. Ludność w pogoni za karpiem nie pamięta już, jak to drzewiej było. Ta niedziela to także rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Jest  zatem okazja do oddania czci pamięci tamtych niezłomnych. Normal 0 21 false false false

Nie byłoby poznańskiego czerwca, strajków w stoczniach i kopalniach, a co za tym idzie, wolności, bez robotników, którzy potrafili położyć na szali swoje życia. Wydawałoby się, że po latach, kiedy swobody obywatelskie zagoszczą na dobre w naszym kraju, znajdziemy sposób, żeby powiedzieć: dziękuję. Nasza wdzięczność niestety wygląda tak, że zakłady imienia Hipolita Cegielskiego rozpadają się. Władze spółki pomalutku parcelują teren i nie jest wielką tajemnicą, że część tego dobra łyknie deweloperka. Pracownicy ZNTK nie dość, że nie dostają zaległych pensji, to jeszcze mogą potracić polisy z PZU, które sami wykupili, a władze firmy planują dalsze zwolnienia. Tutaj nie ma nic do śmiania, ale wypada zadać jedno, fundamentalne pytanie: Czy prezesostwo HCP też czeka na pensje?

W Dewelopegraficznym skrócie*.

 

Z lotu ptaka jeszcze jakoś to wygląda. Z poziomu ziemi, jest tragedia i straszny burdel.
Sytuacja na rynku nieruchomości stabilizuje się. Budujemy mnóstwo mieszkań, postoją puste, dojrzeją, będą jak wino,  lepsze. Zdecydowanie przyjemniej wyglądają pustostany niźli ławki i parkany. Dobra wiadomość dla SAP Property. Udało się skasować niekorzystny wyrok, teraz można budować na wielkiej rurze, jak pęknie, będzie śmiesznie, ale przynajmniej basen ludziska w garażach będą mieli.

 

Niestety nie udało się usankcjonować warunków zabudowy na Ratajach. Dariusz Wechta walczy od lat o możliwość zabudowania terenów przeznaczonych pod Park Rataje. Ludzie nie mają za grosz zrozumienia dla majstersztyku, jakim było kupienie ziemi po 3,08 złotego za metr kwadratowy i wyczekiwanie aż wartość, na skutek zmiany przeznaczenia terenu, podejdzie do 2500 złotych za metr (kwadratowy), w porywach. Z tej okazji proponujemy Państwu konkurs. Jeśli uważacie, że powinien wnieść o kasację, wpiszcie tak w komentarzu, jeśli nie, wyłączcie komputer. Jakiś Pawlik, Lerczak, Rachwał, Mergler i inna hałastra coś gadają, że już 47 lat ludzie czekają na park. Taki twór, drodzy czytelnicy nie zarabia na siebie, nie ma stopy zwrotu, nic nie ma. Leży, jest zielony, mieszkańcy po nim chodzą, odpoczywają w nim, ładują baterie po ciężkim dniu pracy. Słowem, jaki to ma sens. Poznaniak ma robić 12 godzin, a potem piwo, film, mecz (Lecha oczywiście) i spać. Do rowerów i tak Poznaniacy nie przywykli, może treningowy sobie kupią. Trochę gorzej z parkowaniem, bo na miejscu postojowym jeszcze bloczek by się zmieścił. Zrobi się chodniki, tam niech stają.

 

Tutaj miał stanąć blok. Dali Bóg chyba nie stanie.
Spółdzielnia mieszkaniowa ze Swarzędza nie otrzymała warunków zabudowy w Antoninku. Jest to przykre, a miało być tak pięknie. Na miejscu parkingu przewidziano blok, na miejscu łąki parking dla bloku. Ktoś się zaczął dziwić; co z autami stojącymi na parkingu? Cóż za pytanie, gdzieś staną, zresztą kogo to obchodzi? Deweloper z Krakowa, Pan Dominirski też nie ma tam szczęścia. Ludzie jacyś tacy zdecydowani, wiedzą czego chcą i jak to załatwić, niech to cegła przygniecie.

 

Kolejny cios otrzymaliśmy na skwerze przy ulicy Królowej Jadwigi. Magistrat wydał warunki zabudowy w myśl, których teren ten ma zostać odnowiony. Koncepcja nie przewiduje dalszego dogęszczania zabudowy. Miało być tak pięknie, a wyszło zielono.

*Powyższe zapisy o deweloperce proszę, oczywiście, traktować z wielkim przymrużeniem oka i zupełnie na odwrót.

Było o budownictwie mieszkaniowym, a teraz przyszedł czas na kulturę. Urząd Miasta Poznania stawia na sport i właśnie obcowanie z tworami myśli ludzkiej. Forsowana koncepcja zorganizowania w naszym mieście cyklicznej imprezy: „Rock In Rio” napotkała przeciwników. Ludzie mieszkający na Ławicy i w jej okolicach mają dość hałasu i zatkanych ulic. Kto bogatszy ucieka, reszta protestuje. Magistrat przekonuje, że 2 weekendy hałasu i korków, co dwa lata nikogo nie zabiją, a miasto zarobi i wiele zyska. Spójrzmy zatem na sam pomysł.  Miasto wyda kilkadziesiąt milionów na organizację imprezy muzycznej, która potrwa 2 weekendy. Odbywać się one mają co drugi rok (2011, 2013 i 2015) na Torze Poznań. Zarząd Automobilklubu Wielkopolskiego cieszy się z tego jak dziecko, tylko nie powiada dlaczego. Żadne trwałe instalacje tam się nie pojawią, a sama impreza będzie zwyczajnym spędem za 200 zeta na dzień (!). Czyli miało być fajnie, a będzie jak zwykle. Miasto stawia na kulturę, o ile cię obywatelu na nią… stać. Jak nie, to spadaj i przeczekaj hałas. A na koniec jeszcze dodam, że jeśli Rock In Rio zaszczyci mniej niż 100 tysięcy gości, dopłacimy do tego interesu aż miło. Po prostu świetnie. ZDM dostał kasę na przebudowę Bukowskiej, ale nie ma tam żadnych skrzyżowań doprowadzających ruch do planowanej lokalizacji festiwalu. Unia projekt zatwierdziła i nie ma już możliwości zmian. Burmistrz Tarnowa Podgórnego nic nie wie o temacie, a przez jego miasto ruch też pójdzie. Słowem, chaos, jajca i kasety wideo.

 

Radni mogą w kółko Macieju. W te i wewte, gadać ii słuchać.
Radni nasi debatowali nad budżetem. W sumie nic ciekawego nie uradzili, ale ponoć podwyżki biletów nie będzie. O tym, że ona jednak nastąpi, mimo, że nie będzie miała miejsca już pisałem. ZTM myśli poważnie nad obwodnicą tramwajową. Ma być tanio i priorytetowo na światłach dla pojazdów szynowych. Śmiem twierdzić, że koncepcja pozostanie na papierze. Wpadnie Prezydent Poznania i powie swoje słynne: „Miasta na to nie stać, musimy inwestować w kulturę i sport.”. Mimo że opracowywanie tej trasy ma wszelkie znamiona zagrania pod publikę, jest to krok myślowy w bardzo dobrym kierunku. Nie można promować komunikacji publicznej poprzez zniechęcanie do samochodu. O wiele lepiej jest sprawić, że tramwaj i autobus będzie bardziej atrakcyjny. O rowerach nie mówię, bo u nas nie ma nawyku. Nie będzie fontanny na Placu Wolności, ale jest otwarta ulica Winogrady, z której wszyscy się śmieją, a kto może omija ją szerokim łukiem.

 

Teraz właśnie o jednośladach powiem. Pani z dzieckiem lamentuje, że ją prawie rozjechali i potomka jej również. Przy artykule zdjęcie, a na nim niewiasta z berbeciem na ręku stoi na… drodze rowerowej. Matko Boska, Ty to widzisz i nie bolejesz nad głupotą ludzką? Jak jest ścieżka dla rowerów i tylko dla nich, to się po niej nie tupta. Jest to tak oczywiste, że pretensje trzeba mieć do siebie, a nie złego świata, który, jak wiadomo, tylko czeka, aż spuścimy spodnie żeby dobrać się do naszego odsłoniętego zadka. Bo gdyby tu nagle było przedszkole w przyszłości, to wasz synek mały, przechodzący tędy, w przyszłości, mądrzejszy by był i się po różowym nie pętał. Kobiety lubią brąz, więc od różowego wara. Już abstrahuję od mało inteligentnego artykułu Głosu. Wstyd takie bzdety pisać. W budżecie jest na drogi rowerowe pieniążków jak na lekarstwo. Zarząd Dróg Miejskich postanowił rzucić się na odmalowywanie oznaczeń na ścieżkach dla jednośladów. Pewnie pochłonie to większość z tej puli. W związku z tym drogi budować  się będzie przy okazji, czyli jak zwykle byle jak, pod publikę, byle było.

Poznań jak wiadomo, dzięki salomonowej decyzji pozbył się Kimballa z miasta. Producent elektroniki poszedł do Tarnowa Podgórnego i tam płacić będzie niedługo podatki. To tak na marginesie „nie stać nas na to i tamto, bo mało forsy mamy w Poznaniu”. Coby bilans amerykańskich firm wyszedł na zero, ściągnęliśmy sobie Ciber. To jest pochwała, ale też nagana. Mogło być o jedną więcej, a strefa wysokich technologii na Marcelińskiej mogła pozostać. Jak jest, wiadomo. MPU tradycyjnie nie dała rady, Ataner dostał warunki zabudowy i jakoś tak wyszło, że w planach jest jedno, a w życiu co innego.

Na sam koniec cyferki i statystyki. Wiadomo, że jak siedzę na koniu to statystycznie mam 3 nogi. Tym niemniej w Poznaniu przedsiębiorstwa padają jak muchy. W Wielkopolsce padło o 250% więcej firm niż w ubiegłym roku, a w samym Poznaniu stopa bezrobocia wynosi obecnie 8,4%. Jak wiadomo sukces ma wielu ojców, a ta klęska jakoś nawet matki znaleźć nie może. Róbta coś państwo rządzący. Zamiast gadać, spotykać się i snuć fantasmagorie, sypnijcie groszem na coś co, dla odmiany, przyda się szarym obywatelom.

*NIE/Potrzebne skreślić

Krzysztof Ulas

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: piątek, 27 sierpnia 2010 18:01