Wiadukt-widmo na ul. Bukowskiej do prokuratury |
Lech Mergler |
sobota, 08 maja 2010 |
Po około dziesięciu miesiącach bezskutecznych prób perswadowania władzy miejskiej, iż budowanie w ramach modernizacji ulicy Bukowskiej wiaduktu nad tzw. III ramą komunikacyjną, której nie ma i nie będzie przez dziesięciolecie, albo i dłużej – jest głęboko niesłusznym marnotrawieniem środków publicznych, skierowaliśmy w tej sprawie skargę do prokuratury na prezydenta Poznania. Dokument, zawierający podstawowe wyliczenia (w załączeniu), wpłynął do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu w czwartek, 6 maja br.
Debata w tej sprawie ma sens pod warunkiem traktowania serio konkretnych liczb i czterech działań matematycznych. Niestety, liczba podstawowa, czyli termin ewentualnego wybudowania pod wiaduktem-widmem tzw. III ramy komunikacyjnej, nazwanej nawet przez prezydenta Poznania w tutejszej gazecie „pomysłem kosmicznym", jest jak kosmiczna mgławica - bliżej, a raczej dalej, nieokreślony. Superoptymiści, dyletanci i PRowcy z pl. Kolegiackiego nie schodzą poniżej 10 lat, fachowcy i realiści obstawiają drugie tyle, albo i nigdy-nigdy.
Ta liczba ma znaczenie, bo określa, jak długo bezproduktywnie będzie stał wiadukt-widmo, czyli na jak długo zostanie zamrożony kapitał ok. 10,5 mln zł, za które ma on powstać. Oraz przez ile lat trzeba będzie ponosić niepotrzebne koszty kapitałowe i inne, amortyzacji, konserwacji i utrzymania oraz niszczenia obiektu. Łącznie, po zsumowaniu kwota strat wyniesie minimum ok. 20 mln zł za 10 lat, a blisko 30 za 20 lat „czekania" na III ramę. Oszczędności jakie ma przynieść zbudowanie wiaduktu na zapas, to uniknięcie kosztu rozbiórki i ponownego zbudowania 40 metrów samej nawierzchni drogi, w wysokości kilkuset tysięcy złotych. Kilkudziesięciokrotna różnica między stratą a korzyściami pokazuje skalę marnotrawstwa. Ale może ono być znacznie większe, bo podobnie planowana jest budowa wiaduktu nad tym samym wirtualnym kawałkiem III ramy w ciągu ulicy Grunwaldzkiej. I przebudowa wiaduktu w Antoninku z podłączeniem odcinka wschodniego III ramy, jeszcze mniej zaawansowanego planistycznie w każdym sensie. Łącznie grube kilkadziesiąt milionów złotych w plecy, za które możnaby chyba zbudować linię tramwajową na Naramowice. To marnotrawstwo pokazuje, gdzie władze mają realne potrzeby komunikacyjne mieszkańców.
W Poznaniu przez ostatnie kilkanaście lat nie powstał żaden nowy most drogowy przez Wartę (poza autostradowym), wiadukt nad torami kolejowymi (potrzeba ok. 45), bezkolizyjne skrzyżowanie ulic - słynna przebudowa na Ełro centralnego węzła komunikacyjnego, Kaponiery, tego też nie przewiduje. Chyba nawet żadne nowe przejście podziemne nie powstało. Jest jedna nowa, wymuszona linia tramwajowa (na Rataje) i powstaje jedna nowa ulica (Zawady). Budowa żadnego z tych obiektów miastu się „nie opłacała", nawet w najbardziej blokujących się z powodu natężenia ruchu miejscach. A teraz ma opłacać się jak złoto budowa wiaduktów, które wejdą w użycie za 10, 20 lat, albo wcale... Proponuję jednak nie obrażać inteligencji poznaniaków, racjonalnie zwykle myślących. Można zrozumieć, że prezydent i jego ludzie, którzy mogąc stać się w sprawie podejrzanymi (chodzi w końcu o ładnych parę złotych), mają prawo do obrony i korzystnej dla siebie interpretacji faktów. Już się po trosze okazuje, że to UE sfinansuje nam zbędny wiadukt, a koszt jednostkowy budowy drogi jest niemal porównywalny z samym wiaduktem, z jego konstrukcją nośną. No są granice...
Czy można wyobrażać sobie, że ludność woli sterczeć w korkach na przejazdach kolejowych, choćby na Lutyckiej, Grunwaldzkiej, Golęcińskiej, woli tłoczyć się w Pestce na dojeździe do Roosevelta, lub też woli przebijać się pieszo albo rowerem przez zatkane miasto - byle tylko prezydent mógł wreszcie zbudować kawałek czegoś dla swej wymarzonej III ramy? Nawet jeśli ów upragniony obiekt będzie potrzebny za 10, 20 30 lat? Można sobie wyobrażać, ale po co? Osobiście sądzę, że te kilkadziesiąt milionów racjonalni poznaniacy woleliby spożytkować na rozwiązanie jakiegoś realnie istniejącego, dokuczliwego problemu komunikacyjnego, a przy dobrej woli i postaraniu się o pomoc z UE, byłby to wkład własny w większe przedsięwzięcie. Ale woli takiej nie ma, bo jest zabezpieczanie idee fixe..
Prezydent Poznania nie tak dawno ogłosił w prasie credo swoich rządów: „wszystko można wyliczyć". Wyliczyliśmy przecież, ile stracimy jako miasto na wiaduktach-widmach, ale w magistracie obowiązuje inna, zgrobelizowana arytmetyka. Ona działa w ten sposób, że jak prezydent mówi, że coś się opłaca, to się opłaca, nawet jak się nie opłaca. I na odwrót. Stadion za 650 mln opłaca się, w zgrobelizowanym rozumieniu tego pojęcia, chociaż nikt w całej galaktyce nie wie, jak tyle wywalonego szmalu ma się zwrócić. Nikt nie wie nawet, jak to to ma na siebie zarobić. Niewiele lepiej jest z tzw. termami maltańskimi, a za pogląd iż jedno i drugie powinien budować za swoje i na swoje ryzyko biznes, a nie budżet, wyleciał z roboty nieprawomyślny, bo niedogrobelizowany sekretarz Kołodziejczyk. W magistracie wynik rachunku ekonomicznego jest kwestią prezydenckiej woli, której siła wyznacza ten wynik.
Skąd takie uporczywe forsowanie przez władze pewnych koncepcji transportowo-komunikacyjnych kosztem wszystkiego innego? Najbardziej oczywiste wydaje się, że budowa trzech wiaduktów na wyrost dla potrzeb III ramy ma stworzyć fakty dokonane, determinujące ostatecznie przebieg tej trasy, niezależnie od etapu prac planistycznych i sporów społecznych. Potem trudno będzie go zmienić, bo już tyle środków zostało zaangażowanych... Przynajmniej ma to tak wyglądać. A przebieg ten jest tak ważny ze względu na rozmaite interesy biznesowe, znajdujące się w strefie oddziaływania gospodarczego III ramy. Uprawdopodobnienie go przez fakty dokonane podniesie wartość nieruchomości w tej strefie. Niezależnie od tego, że budowa np. odcinka zachodniego za 2,5 mld zł w odległości 200 metrów od nowej, dwujezdniowej Bułgarskiej, 2 km od zachodniej obwodnicy, nie ma żadnego uzasadnienia ekonomiczno-komunikacyjnego, zresztą dotąd nie wykazanego proceduralnie. Ale ma znaczenie dla atrakcyjności osiedla Atanera powstającego przy Marcelińskiej-Świeżawskiej.
I tu jest mniej więcej pies pogrzebany.
Polecamy również: Relację prasową z Głosu Wielkopolskiego (LINK) Treść naszego zawiadomienia do prokuratury (DOC) oraz (PDF) Materiały z naszej konferencji prasowej z lipca 2009 oraz reakcje prasowe (LINK)
Oraz korespondencję w w/w sprawie: List posła Lipińskiego do prezydenta Grobelnego (LINK) Odpowiedź prezydenta Grobelnego (PDF) List radnej Szlagowskiej do posła Dzikowskiego (LINK)
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: czwartek, 19 sierpnia 2010 09:12 |