Artyści na dywaniku za Palikota |
Michał Wybieralski (Gazeta Wyborcza) |
środa, 28 lipca 2010 |
Wiceprezydent Poznania udzielił reprymendy Ewie Wójciak, dyrektorce legendarnego Teatru Ósmego Dnia. Powód? Zespół teatru ujął się za Januszem Palikotem
Zaczęło się od wniosku poznańskiego europosła PO Filipa Kaczmarka o wykluczenie Palikota z partii. Zdaniem Kaczmarka jego wypowiedzi o katastrofie smoleńskiej szkodzą Platformie. Palikota bronili artyści, m.in. pisarz Eustachy Rylski, piosenkarka Kora Jackowska i zespół poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. Aktorzy „Ósemek” napisali do Palikota: „Chcielibyśmy przekazać wyrazy poparcia i przyjaźni w związku z kolejnym atakiem ze strony części mediów, a także partyjnych kolegów. Z melancholią obserwujemy, jak nasi politycy, w większości mało błyskotliwi, słabo wykształceni i fundamentalnie pozbawieni poczucia ironii czy groteski, wypowiadają się na temat »poziomu debaty publicznej «, dobrego wychowania i manier, a przede wszystkim na temat Formy”. List nie spodobał się odpowiedzialnemu za kulturę wiceprezydentowi Poznania Sławomirowi Hincowi (PO). - Zostałam nagle wezwana do urzędu. To była pierwsza rozmowa z wiceprezydentem, odkąd pełni funkcję. Hinc zaczął od kolokwialnego pytania: "Co wam strzeliło do głowy z tym Palikotem?!". Starałam się wytłumaczyć, że czasem rolą takich ludzi jak my jest wsparcie takich ludzi jak Palikot. Mówiłam, że w publicznym odbiorze nie jesteśmy instytucją kultury Poznania i jego częścią, ale grupą artystów, która ma własną markę i jest doskonale rozpoznawalna. Rozmowa nie była przyjemna, moje argumenty nie trafiły do prezydenta - relacjonuje Ewa Wójciak. Na stronie teatru jego dyrektor ogłosiła oświadczenie. Pisze, że poparcia Palikotowi udzielił "zespół artystów funkcjonujący w przestrzeni publicznej od ponad trzydziestu lat pod nazwą Teatr Ósmego Dnia, a nie Teatr Ósmego Dnia - instytucja kultury miasta Poznania". Wiceprezydent Hinc: - Ludzie mają prawo mówić głośno o swoich poglądach, ale jako osoby prywatne. Powiedziałem pani dyrektor, że jeśli chce z zespołem podpisywać się pod takimi listami, to niech to robią z imienia i nazwiska, a nie pod nazwą miejskiej instytucji. Mogliby korzystać z nazwy, gdyby była ona ich własnością. A tak nie jest. Teatr jest od kreowania i promowania wydarzeń kulturalnych, a nie politycznych. Jednak "Ósemki" to teatr polityczny. Ich spektakle były ostrymi komentarzami do rzeczywistości PRL, w stanie wojennym grali na ulicach i w kościołach. Zespół był inwigilowany przez SB, szykanowany za swoją postawę (tego wiceprezydent Hinc nie może pamiętać, bo w stanie wojennym chodził do przedszkola). Spektakle polityczne "Ósemki" robią nadal. Ostatnie dotyczą lustracji ("Teczki") i konfliktu dwóch polskich narracji - narodowo-patriotycznej oraz tej cichej, codziennego życia zwykłych Polaków ("Paranoicy i pszczelarze"). Dla Hinca to nie ma znaczenia: - Tu chodzi o zasadę, by nie upolityczniać instytucji kultury, które są w zarządzie miasta. Ale to nie koniec. - Wiceprezydent Hinc był uprzejmy spytać, czy bez publicznych dotacji nadal bylibyśmy Teatrem Ósmego Dnia - mówi Ewa Wójciak. "Ósemki" otrzymały w tym roku od miasta 1,5 mln zł. Na tę sugestię Wójciak odpowiedziała na stronie teatru. Przywołała rozmowę z 1983 r. z PRL-owskim ministrem kultury, który nie chciał, by teatr "jako państwowa instytucja kultury prowadził korespondencję z przebywającym wówczas w więzieniu Adamem Michnikiem, a także, aby prezentował swoje przedstawienia w kościele Miłosierdzia Bożego na ul. Żytniej w Warszawie. Wobec odrzucenia tych warunków zostaliśmy pozbawieni państwowej dotacji i możliwości oficjalnego istnienia". Hinc zapewnia, że nie chce odebrać "Ósemkom" dotacji. - Pani dyrektor mogła poczuć się skonsternowana, gdy mówiłem, że nie życzę sobie takich sytuacji w przyszłości. Zakładam, że upomnienie samo w sobie może być nieprzyjemne. Do poznańskiej redakcji "Gazety" przyszło kilkadziesiąt listów. "Urzędnicy znów odchodzą od podstawowej zasady demokratycznej, jaką jest wolność wypowiedzi?". "Wiceprezydent zapomniał, że na dotacje idą publiczne pieniądze, a nie jego prywatne" - piszą czytelnicy. Urząd Miasta komentuje surowo: - Jak ktoś jest utrzymywany przez jakiegoś mecenasa, to powinien szanować jego pogląd na temat swojej działalności - mówiła w Radiu TOK FM Anna Szpytko, rzeczniczka magistratu. Źródło: Gazeta Wyborcza (LINK)
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: niedziela, 08 sierpnia 2010 19:58 |