Co ma Poznań do Wisławy Szymborskiej….
Lech Mergler   
wtorek, 07 lutego 2012





Jest coś zawstydzającego, ale także ludzkiego w próbach błyśnięcia światłem odbitym od wielkości przy okazji zdarzeń głośnych, z tą wielkością związanych. Odejście, fizyczne, Wisławy Szymborskiej takie próby przyniosło, od rozczulających po żenujące. Tylu żarliwych czytelników jej poezji, wcześniej gdzieś zakonspirowanych, nagle z hukiem się ujawniło! I jakżeby inaczej – paru „oburzonych”…







Jednym z elementów smutnej, acz kojącej, celebry śmierci są wspomnienia. W poznańskich mediach ileś razy przywołany był fakt wielkopolskiego pochodzenia Wisławy Szymborskiej, jej urodzin w Bninie koło Kórnika, mieście niegdyś samodzielnym. Publikowane były zdjęcia dworku, w którym Poetka przyszła na świat, z argumentacją, iż to ani Kórnik ani Bnin tylko autonomiczny majątek, w której rodzic przyszłej noblistki znalazł zajęcie. Były wspominki starań o Jej zgodę na przyjęcie tytułu honorowej mieszkanki Kórnika – nieskutecznych.

Tymczasem nie tyle nawet Wielkopolska, co sam Poznań miał swoje własne, historyczne znaczenie dla poezji Szymborskiej. Raczej nie tyle miasto jako takie, ale miejsce geograficzne. Faktem kompletnie zapoznanym jest to, że poezja Wisławy Szymborskiej przed cezurą Literackiej Nagrody Nobla jesienią 1996 roku była wydawana właśnie w Poznaniu! Przez niezwykłe, szacowne wydawnictwo Krystyny i Ryszarda Krynickich – wydawnictwo a5, funkcjonujące w Poznaniu od 1989 roku. Zapewne wszyscy to wiedzą, że Ryszard Krynicki jest wybitnym, współczesnym polskim poetą. Razem ze Stanisławem Barańczakiem, laureatem Literackiej Nagrody Nike w 1999 roku, w latach 1964-68 (Marzec…) byli w Poznaniu liderami zbuntowanej przeciw dyktatowi nowomowy formacji poetyckiej, Nowej Fali…

Zapamiętałem cudem jakimś, chyba dzięki rozmowie odbywanej w tamtym czasie, fakt mający miejsce kilka dni przed ogłoszeniem werdyktu Noblowskiego jury. Oto idąc do redakcji „Megaronu” przy ul. Żydowskiej („robiliśmy” w tej firmie dwa periodyki o książkach: Biuletyn Nowości Wydawniczych i gazetę „Kurier Czytelniczy”) zarejestrowałem w witrynie księgarni-antykwariatu im. Żupańskiego na rogu Starego Rynku od ul. Wodnej tomik Szymborskiej. Był i sobie najspokojniej w świecie leżał czekając na nabywcę. Oczywiście długo potem nie poleżał, był przez czas dłuższy w ogóle nie do dostania. „Oczywiście” można napisać dzisiaj, lata całe PO Noblu. Wtedy, w okresie gwałtownych zmian w kulturze w związku z transformacją ustrojową, w tym we funkcjonowaniu świata książki, przyznam bez wykrętów – spodziewałem się, że sobie w tym Żupańskim poleży raczej dłużej niż krócej.

Wracając do wydawnictwa a5 – pani Krystynie Krynickiej kilkakrotnie zdarzyło się pojawić w Megaronie, jeszcze przed Noblem ICH autorki. Widziałem w niej z jednej strony heroinę, z drugiej pasjonatkę, a z trzeciej – osobę, która coś wie, czego nie wiem ja. Bo nie wiedziałem jak rynkowe, niezależne, autorskie wydawnictwo (tak się do dziś samo charakteryzuje) jest w stanie utrzymać się na rynku konsekwentnie wydając tylko poezję z najwyższej półki, na bardzo wysokim, więc kosztownym, poziomie edytorskim.

Tu przekonanie bardzo istotne – wydawnictwo książkowe (ale prasowe też) jest instytucją kultury, a wydawca to znaczący (także) nakładami książek kreator kultury, meblujący ludziom głowy treściami książek – niedoceniony, lekceważony, oceniany jako ktoś, kto robi biznes nie kulturę, dlatego często pomijany np. w metryczkach książek. To od jego decyzji zależy, co dostają do czytania ci, którzy cokolwiek drukowanego przyswajają. Ma on także wielki wpływ na treść, jako że to wydawca zatrudnia redaktorów, którzy czynią maszynopis strawnym dla czytelnika. Z tego punktu widzenia Nobel dla Wisławy Szymborskiej to był w szczególnym sensie także Nobel dla jej wydawców, poznańskich wydawców! Poznańskie wydawnictwa miały po 1990 r. cały szereg wybitnych osiągnięć rynkowych, wprowadziły liczne (mega)bestsellery w krajowy obieg czytelniczy, ale prawie nie mają one żadnych, ogólnopolskich osiągnięć prestiżowych, związanych z edycją pozycji wybitnych w kulturze. Poza jedną nominacją do nagrody Nike… I tylko ten Nobel Wisławy Szymborskiej, paradoksalne.

Zaskakujące było to, że powyższy fakt, czyli sukces „noblowski” wydawcy nie został w ogóle dostrzeżony. Wydawało się, że Kryniccy jako ci, którzy podejmowali trud i ryzyko wydawania kolejnych tomików poezji Wisławy Szymborskiej czyniąc Jej wiersze dostępnymi czytelnikom – zostaną dostrzeżeni przez media, krajowe i zwłaszcza poznańskie, jako ludzie „sukcesu” w najlepszym tego słowa znaczeniu. A opinia publiczna dowie się, na przykład, jak to jest „mieć” autorkę-noblistkę, co się dzieje z kolejnym nakładami tomików jej wierszy. I jak się Noblistę wydaje… W przypadku Krynickich i a5 Nobel był w pełni „zasłużony” – bo przecież wydawali te i inne poezje z miłości.

Nic takiego jednak nie miało miejsca, świat, ani nawet Poznań, o wydawnictwie a5 i państwu Krynickich w kontekście nagrody Nobla dla Wisławy Szymborskiej wiele się nie dowiedzieli. Po blisko roku oczekiwania z pewną nieśmiałością zdecydowaliśmy więc o podjęciu próby wypełnienia tej luki, czyli przeprowadzenia wywiadu na temat: jak to jest być wydawcą Noblistki. Pora była ostatnia, bo Kryniccy z wydawnictwem powoli ewakuowali się z Poznania, jak potem wiele instytucji i twórców kultury.  

Wywiad powstał, po wielu prośbach, niestety bez pani Krystyny. Właściwie pierwszą jego wersję, bardzo skromną, napisał Ryszard Krynicki sam, na maszynie. I przyniósł osobiście do redakcji, przepraszając za kłopot… A potem oboje wyemigrowali do Krakowa zabierając z miasta biznesu (i Lecha Poznań) jedyny poznański noblowski sukces wydawniczy, poetycki – co w mieście sprzeczności i paradoksów nie powinno już dziwić.

                                                                                        *   *   *


Wspomnienie dedykowane po części OBYWATELSKIEJ RADZIE KULTURY pierwszej kadencji – w nieustającym niepokoju z powodu auto-ewakuacji z Poznania kolejnych osób, instytucji, animatorów kultury…  Oraz nieustającego apelu o troskę nad książką i czytelnictwem w mieście naszym Poznaniu – w tych dniach odbywały się kolejne już, XI Spotkania targowe – Książki dla Dzieci i Młodzieży. Może wysoka Rada objęłaby tę imprezę utrzymywaną od lat heroicznym wysiłkiem organizatorów swoim patronatem  honorowym? Zanim Rada okrzepnie na tyle, by powalczyć o przywrócenie Literackiej Nagrody Miasta Poznania?

I dedykowane Ryszardowi Krynickiemu – z podziękowaniem…




Lech Mergler







Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: środa, 08 lutego 2012 21:14