Poznań: rozwój czy odcinanie kuponów przeszłości....? |
Włodzimierz Nowak |
czwartek, 21 stycznia 2010 |
W poznańskiej "Gazecie Wyborczej" z zeszłego czwartku (14.01 br.) ukazał się artykuł Michała Wybieralskiego omawiający wyniki badania opinii mieszkańców Poznania, zebranych w ramach badania opinii mieszkańców 32 największych polskich miast. Wykonała je Pracownia Badań Społecznych i dotyczyło ono różnych aspektów funkcjonowania miast, z których pochodzą respondenci. Już tytuł artykułu „Poznań dobry do życia. I do władzy mają tu zaufanie” zachęca do lektury i mocno intryguje.
Tytuł potwierdza wysokie od dekad miejsce Poznania pod względem jakości życia w porównaniu do innych dużych miast w Polsce – od lat miejsce w ścisłej czołówce rankingów "Polityki" i "Rzeczpospolitej". Ale też stoi w sprzeczności z odczuwalnym i nasilającym się zniecierpliwieniem obecnymi rządami w Poznaniu, wyrażanym od lat coraz słabszym wynikiem wyborczym prezydenta Ryszarda Grobelnego. Nie można zapominać, że cztery lata temu o zwycięstwo walczył do ostatnich chwil. Nie brakuje też głosów, że wygrał wyłącznie dzięki osamotnieniu kandydatki Platformy Obywatelskiej, która nie otrzymała należytego wsparcia i przygotowania merytorycznego ze strony działaczy swojej partii. Artykuł, prezentując wyniki badań, pokazuje wyraźny rozdźwięk między danymi obiektywnymi, a subiektywną satysfakcją poznaniaków z obecnej władzy. Zgodnie ze stosowanymi miernikami Poznań w dalszym ciągu znajduje się na czele polskich miast pod względem większości badanych aspektów rozwoju cywilizacyjnego. Taki stan rzeczy poznaniaków dziwić nie powinien, gdyż taką pozycję miasto dzierży od dekad. Natomiast zaradni i rozsądni Poznaniacy mogą i powinni sobie zadawać pytanie, czy rozwój miasta w ostatnich latach, w porównaniu z innymi miastami, wskazuje na szanse utrzymania tej przewagi w przyszłości. Natomiast dziwi ocena autora artykułu wobec opinii mieszkańców Poznania o władzach. Z danych jasno wynika, że aż 50% ankietowanych uważa władze Poznania za skorumpowane i nieuczciwe, a także co trzeci uważa je za nieudolne, niekompetentne i nie zainteresowane problemami mieszkańców. Tak uważa co trzeci badany Poznaniak! Dlaczego taka opinia co trzeciego ankietowanego mieszkańca skłoniła autora do użycia zwrotu „tylko 30%”? Nie można przecież tej informacji nie przefiltrować przez poznański kontekst! Poznań przecież, podobnie jak tradycyjnie przodował pod względem poziomu cywilizacyjnego, tak też tradycyjnie poznaniacy sprzyjali aktualnej władzy, mieli dla niej respekt, skłaniali się ku stabilności i status quo. W tym kontekście wyniki czołowych polskich miast, gdzie rządzących ocenia się przeciętnie o 20% lepiej, powinny być dla Poznania dzwonkiem alarmowym, sygnałem do przebudzenia. Prezydent Grobelny, co zrozumiałe, cieszy się z wyników. "– To powód do dumy – cieszy się prezydent Ryszard Grobelny. – Ten wynik to wypadkowa naszej historii i współczesności. W Poznaniu dobrze się żyje dzięki lepszej niż w innych miastach komunikacji publicznej, dużej dostępności różnych form spędzania wolnego czasu w zakresie kultury i sportu, lepszym warunkom mieszkaniowym i sytuacji na rynku pracy – uważa." Tyle, że za to wypadałoby złożyć podziękowania poprzednikowi na prezydenckim fotelu, Prezydentowi Wojciechowi Szczęsnemu-Kaczmarkowi. A to dlatego, że to on dokonał systemowych zmian w komunikacji publicznej, której rozwijania prezydent Grobelny zaprzestał – nie licząc wymuszonego długotrwałą presją publiczną przeprowadzenia tramwaju przez Most Rocha, czego inżynierowie pod wodzą prezydenta Grobelnego forsować nie chcieli. Prezydentowi Grobelnemu "zawdzięczamy" zaś co najwyżej rozmontowywanie polityki komunikacyjnej, uchwalonej już za jego pierwszej kadencji. A to dlatego, że Prezydent Kaczmarek wspierał rozwój kultury i aktywnością kulturalną Poznań tryska, choć jakby wbrew władzom miasta, które we wspieraniu kultury są w tyle za czołowymi miastami spośród tych, które są porównywalne wielkością z Poznaniem. A to dlatego, że na rynku nieruchomości za kadencji obecnego prezydenta nie uruchomiono żadnych nowych terenów inwestycyjnych, nie rozwiązano żadnego ze strukturalnych problemów rozwoju budownictwa w mieście. Jedyną „zasługą” jest realizowany już pomysł tworzenia getta dla najmniej zamożnych, pomysł nadający się do zastosowania chyba jeszcze tylko w krajach III świata. Co więcej, w ciągu dekady nie zrobiono nic na rzecz jednej z największej wartości architektonicznych Poznania – nie ruszyła rewitalizacja trzech zabytkowych dzielnic, kamienic z przełomu XIX/XX wieku na Jeżycach, Wildzie i Łazarzu. Podobną ich liczbę o podobnej wartości ma tylko Wrocław, a poza tym są w Polsce czymś unikalnym. Do tego, to w wyniku polityki prezydenta Grobelnego bardzo silnie przyspieszył proces wyprowadzania się z Poznania i osiedlania pod miastem z całą gamą negatywnych konsekwencji dla miasta, jego budżetu i rozwoju. Co gorsza, prezydent Grobelny był wobec tego problemu bierny, przyznał to wreszcie w ubiegłym roku po 11 latach rządzenia. Nie ma zatem czym się chwalić, że (jeszcze) i tak nie jest źle, a ciągle jest lepiej niż w wielu innych miastach. Problem polega na tym, że trend w Poznaniu jest silnie negatywny, a nie jest tak we wszystkich innych miastach. A to dlatego, że rynek pracy w aglomeracji rozwija się, owszem, ale rozwija się p o d Poznaniem, a nie w mieście. Za poprzednika prezydenta Grobelnego tak nie było. Co więcej, przykłady nowych inwestycji, które ulokowały się w latach tej dekady w Warszawie, Trójmieście, Wrocławiu i Krakowie, pokazują, że nie jest to nieunikniona kolej losu, nie jest to konieczna właściwość tego etapu rozwoju, tylko jest to wynik odpowiedniej konfiguracji parametrów rozwojowych miasta. Poznań ewidentnie przespał moment wejścia Polski do Unii Europejskiej, gdy inne duże miasta przyciągnęły inwestorów, a Poznań stracił sporo z tej przewagi, jaki miał wcześniej wobec niemal wszystkich polskich wielkich miast. Jedynie w dwóch kwestiach wymienionych w wypowiedzi prezydenta Grobelnego można jego rządom przypisać zasługi. Po pierwsze we wsparciu dla sportu. Czy dobrze ukierunkowane, niech wypowiadają się ludzie, którzy się na tym znają. W latach 90-tych Poznań miał trzy mierne kluby I-ligowe i trzy podpoznańskie (Wronki, Grodzisk, Pniewy). Teraz ma dobrego Lecha. A Kraków i Trójmiasto mają po dwa kluby ekstraklasy. Jednak nie można, na przykład, zignorować faktu, że pośród miast porównywalnych nie ma chyba miasta z mniejszą liczbą nowowybudowanych basenów, bądź po kapitalnym remoncie, nawet jeśli pominąć świetny przykład Warszawy. I jedne pokazowe, w końcu zaczęte, Termy Maltańskie, tej oceny nie mogą zmieniać. Najlepsza w Polsce poznańska infrastruktura do rekreacji także powstała bez udziału prezydenta Grobelnego: jeziora, cztery kliny zieleni, kompleks nad Maltą – to wszystko powstało dużo wcześniej. Do tego inwestycje w prywatne obiekty sportowe zdają się być chaotycznie rozrzucone po całym mieście, jakby powstawały całkowicie nieplanowane, dodatkowo generując ruch samochodowy. Po drugie – zasługi w porządkowywaniu zieleni. Bez wątpienia w głównych punktach miasta pojawiły się zadbane place, skwerki. Choć i tu krytyki nie da się uniknąć. Wielką pochwałę należy złożyć ludziom pracującym przy tworzeniu kompozycji tzw. małej zieleni, jednak w Poznaniu całkowicie zaniedbana została kwestia drzew, dużych drzew, których się niewiele sadzi. A jeszcze w latach 70-tych Poznań w całej Polsce z zieleni był znany. Marna liczba nasadzeń w połączeniu z polityką masowego zasalania zimą każdej małej ulicy i często kontrowersyjnych wycinek oraz przycinek drzew, sprawia, że o zielonym mieście moje dzieci nie będą miały pojęcia, może dopiero wnuki, jeśli w tym zakresie coś się w Poznaniu zmieni. Poznań potrzebuje w tym względzie świadomej, celowej polityki nasadzeń wzdłuż ulic, chyba że ambicje bycia najbardziej zielonym, polskim miastem uznamy za już nieaktualne. Jednak w całym tym badaniu naszego samopoczucia nie znajdujemy, niestety, odpowiedzi na najważniejsze pytanie, choć z lektury artykułu zdawać by się mogło, że ona w nim jest. Chodzi o pytanie, czy Poznań rozwija się tak dobrze jak by mógł, jak zdaje się wypadać w porównaniu do innych, miast w Polsce i środkowej Europie o podobnym potencjale. I jak długo jeszcze będzie się rozwijał w oparciu o dzisiejsze inwestycje (czy też ich brak, gdyż ery inwestycji, która niby to miała się skończyć, w tej dekadzie nikt tu jeszcze nie widział...). Gospodarnym poznaniakom doskwiera myśl, że dzisiejszy rozwój to owoc wczorajszej pracy. Oby ta myśl przyświecała nam też podczas wyborów.
Fot. Krzysztof Ulas
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: poniedziałek, 30 sierpnia 2010 12:59 |