Władze Poznania pozwalają budować kolejne osiedla na Naramowicach, ale nie zadbały o dojazd. Samochody i autobusy stoją w korkach, a tramwaju nie ma w najbliższych planach miasta. Czy jego budowy nie da się przyspieszyć?
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36037,6337371,Dajcie_wreszcie_tramwaj_na_Naramowice_.html
Michał Wybieralski
2009-03-02, ostatnia aktualizacja 2023-03-02 21:46
Naramowice to szybko rozwijająca się dzielnica Poznania. Mieszka tam już ok. 16 tys. osób. A miasto planuje w rejonie ul. Rubież kolejne osiedle na 30 tys. mieszkańców. Jedyna, wąska ulica Naramowicka, która prowadzi do centrum, jest kompletnie zakorkowana. - Mieszkam przy ulicy Bronisza. Tam wsiadam w autobus i co rano jadę do pracy w centrum - mówi pan Michał. - Mogę skorzystać z trzech autobusów. Numer 46 dowiezie mnie tylko do zatłoczonej Pestki, więc odpada. Zostają jeszcze autobusy 67 i 47, ten drugi kursuje tylko w szczycie i w dni robocze. Oba są zapchane i stoją w straszliwych korkach. Co więcej, zawsze czekam na autobus ze 20 minut. Od wyjścia z domu do przyjazdu do pracy mija zwykle ok. 50 minut.
Co na to niedawno utworzony Zarząd Transportu Miejskiego? Zbigniew Rusak, szef ZTM: - Budujemy duże osiedla mieszkaniowe, a zapominamy o komunikacji publicznej. Rozwiązaniem dla zmotoryzowanych będzie budowa dwupasmowej ul. Nowonaramowickiej. Ma kosztować ok. 300 mln zł, powinna być gotowa ok. 2012 r. Ale polityka transportowa Poznania zakłada przecież, że pierwszeństwo ma komunikacja publiczna. W Poznaniu ma ona opierać się na tramwajach. Radny Wojciech Kręglewski, przewodniczący komisji polityki przestrzennej: Byłem ostatnio na otwarciu nowego osiedla na Naramowicach. Jechałem tam prawie godzinę, więc rozumiem problem mieszkańców tego rejonu. Miasto nie nadąża z planowaniem przestrzennym i inwestycjami w komunikację publiczną, a deweloperzy nie czekają, tylko budują kolejne osiedla. Jak długo trzeba będzie czekać na linię tramwajową do Naramowic? Pomysł, by zbudować ją razem z ul. Nowonaramowicką, przedstawił niedawno dr Michał Beim, naukowiec z UAM, specjalista od planowania przestrzennego. Wg jego koncepcji nowe tory powinny zaczynać się na rondzie Solidarności, biec ul. Murawa, skręcić w Lechicką, a potem w Naramowicką i planowaną ul. Nowonaramowicką. - Tramwaj mógłby dojeżdżać aż do Różanego Potoku. Dzięki temu obsłużyłby też część campusu UAM na Morasku - tłumaczy Beim. I dodaje, że w miastach niemieckich w momencie oddawania pierwszych bloków na nowym osiedlu, startuje system publicznego transportu szynowego, a linia tramwajowa jest zlokalizowana w środku osiedla. - Wszystko po to, by nie przyzwyczajać ludzi do transportu samochodowego - mówi Beim. Tymczasem Poznań ma własny projekt komunikacji publicznej dla Naramowic. Tramwaj ma jechać z Garbar przez Szelągowską i Naramowicką, by odbić na wschód w ul. Rubież. Mirosław Kruszyński, wiceprezydent Poznania: Chcemy utworzyć trasę równoległą do Pestki. Taką, która nie będzie wykorzystywać węzła na moście Teatralnym. Bo on już jest przeciążony. Ta koncepcja jest wpisana do studium i miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Kiedy więc miasto planuje wybudować swoją trasę na Naramowice? - Nie wiem. Na razie nie ma na to pieniędzy w budżecie - przyznaje Kruszyński. - Budowę może przyśpieszyć zapowiadana na ten rok nowa ustawa o transporcie publicznym. Wprowadzi ona odpłatność za dostęp do torów. To umożliwia przeprowadzenie inwestycji w oparciu o koncesję na roboty budowlane lub usługi. Po wejściu w życie ustawy jestem skłonny rozpocząć prace nad tą inwestycją - mówi wiceprezydent. Koncesje to nowe rozwiązanie prawne. Polega na tym, że prywatny inwestor buduje np. tory na własny koszt, ale czerpie zyski z ich eksploatacji. Ale w czasach kryzysu znalezienie takiego inwestora może nie być łatwe. - Zwłaszcza że poprowadzenie tramwaju ul. Szelągowską będzie bardzo kosztowne - zaznacza dr Michał Beim.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,6345225,Kierowcy_wazniejsi_niz_pasazerowie_.html
Kierowcy ważniejsi niż pasażerowie?
Michał Wybieralski, Michał Kopiński
2009-03-04, ostatnia aktualizacja 2023-03-04 18:05
Budowa ul. Nowej Naramowickiej jest dla miasta zadaniem znacznie pilniejszym od budowy trasy tramwajowej w tamtym kierunku - nie pozostawia złudzeń Ryszard Grobelny
O problemie z zatkanymi Naramowicami "Gazeta" napisała we wtorek. W tej dynamicznie rozwijającej się dzielnicy mieszka już ok. 16 tys. osób. A to dopiero początek, bo rosną kolejne osiedla. Problem w tym, że miasto zezwalając na kolejne budowy, zapomniało o komunikacji. Efekt? Jedyna, wąska ul. Naramowicka, jest zakorkowana niemal o każdej porze. Rozwiązaniem ma być budowa - ok. 2012 r. - dwupasmowej ul. Nowej Naramowickiej. Sęk w tym, że polityka transportowa Poznania zakłada, że pierwszeństwo ma komunikacja publiczna. Niestety - tramwaju na Naromowice próżno szukać z zapisach budżetowych na najbliższe lata. Po naszej publikacji skontaktowali się z nami Czytelnicy z Naramowic i Umultowa. - Od 10 lat mieszkam przy ul. Miętowej - mówi pani Alina. - I codziennie przeżywam komunikacyjny koszmar. Razem z mężem jeździmy samochodami po błotnistych, nieutwardzonych drogach przez Różany Potok do Pestki. Tam zostawiamy auta i wsiadamy w tramwaj. Ale nasze dziecko chodzi do szkoły na os. Kosmonautów i jeździ autobusem przez Naramowicką. Dojazd zajmuje mu niemal godzinę. Jak ma lekcje o godz. 8, to wsiada do autobusu o 6.50! Drugie dziecko wysłaliśmy już do szkoły przy ul. Boranta, by oszczędzić mu takich przebojów. Pan Wojciech z ul. Błażeja napisał do nas: "Ulica Naramowicka powstała gdzieś na przełomie XVIII/XIX w. i była projektowana jako ulica wyjazdowa z miasta. Wizjonerstwo ówczesnego magistratu sięgnęło tylko niecałych stu lat. Wizjonerstwo obecnych władz ogranicza się do jednej kadencji i ewentualnie początku następnej. (...) Prezydent Andrzej Wituski, zainicjował Pestkę (...). Aldona Kamela-Sowińska miała w swoim programie wyborczym poprawę komunikacji w mieście, likwidację poziomych przejazdów przez tory kolejowe, ale wybraliśmy ponownie pana Grobelnego, który zastał Poznań drewniany i zostawi murowany i zablokowany". O sytuacji komunikacyjnej na Naramowicach rozmawiamy z prezydentem Ryszardem Grobelnym, który codziennie jeździ ul. Naramowicką do pracy. Rozmowa z prezydentem Michał Kopiński: Ile dzisiaj jechał pan z domu na Umultowie do urzędu? Ryszard Grobelny: - Tyle co zawsze, około 40 minut. Sporo. Ale jako osoba dojeżdżająca samochodem i tak ma pan lepiej niż pasażerowie autobusów. Ci do 40 minut muszą doliczyć 10, a nawet 15 kolejnych. - Moje dzieci dojeżdżają autobusami do szkoły. Wiem, że pasażerowie z Naramowic nie mają lekko.
I co miasto zamierza dla nich zrobić? Idealnym rozwiązaniem byłby tramwaj. Ale nie "kiedyś", a jak najszybciej. Przyspieszycie jego budowę? - To złe pytanie: czy przyspieszyć budowę tramwaju na Naramowice. Bo my musimy odpowiedzieć na znacznie trudniejsze: kosztem czego mamy ją przyspieszyć? Kosztem budowy innej trasy? Stawiam sprawę jasno - naszym priorytetem jest budowa trasy tramwajowej na peron VII dworca kolejowego. Czyli najpierw ul. Nowa Naramowicka, a dopiero po niej tramwaj. A co z zasadą, że pierwszeństwo ma transport publiczny? Przypominają o niej m.in. poznańscy naukowcy. - Chętnie wysłucham wszystkich głosów, również naukowców. Ale ich głosy bywają na tyle różne, że w pierwszej kolejności powinni wymienić się poglądami ze sobą. Nowa Naramowicka to konieczność. Proszę spojrzeć na ul. Naramowicką - jest wąska, nie ma chodników, słowem: bardzo niebezpieczna. Dlatego nie możemy tego tak zostawić, potrzebna jest nowa droga.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań
http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36001,6345232,Komentarz_Aleksandry_Przybylskiej.html
Komentarz Aleksandry Przybylskiej
Aleksandra Przybylska
2009-03-04, ostatnia aktualizacja 2023-03-04 18:05
"To złe pytanie: czy przyspieszyć budowę tramwaju na Naramowice. Musimy odpowiedzieć na znacznie trudniejsze: kosztem czego mamy ją przyspieszyć?" - mówi prezydent Ryszard Grobelny. I ma rację! Tylko że to nie my - mieszkańcy - mamy odpowiedzieć, ale on. Bo za rozwiązywanie naszych problemów prezydent dostaje pensję z miejskiego budżetu (a więc po części - także z naszych podatków). Wreszcie to my - mieszkańcy - wybieramy raz na cztery lata prezydenta. Marzy mi się, byśmy wybrali takiego, który zrozumie, że jak się wydaje deweloperom mnóstwo pozwoleń na budowę, to oni będą budować. Potem do mieszkań wprowadzą się ludzie, którzy muszą jeździć do i z pracy. A jeśli mają jedną wąską ulicę, nie jest to łatwe. W cywilizowanym świecie rozbudowę każdej części miasta planuje się tak, by było tam miejsce na mieszkania, szkoły, przedszkola, godziwą komunikację. Zwłaszcza publiczną, jeśli się ją ponoć promuje.
|