Radni radzili: o rewitalizacji i polityce przestrzennej |
Lech Mergler |
poniedziałek, 14 lutego 2011 |
W minionym tygodniu godne uwagi były na pewno posiedzenia dwóch komisji rady miasta – rewitalizacji oraz polityki przestrzennej. Działalność obu znajduje się w centrum uwagi naszego Stowarzyszenia (obok środowiskowej, budżetowej i rewizyjnej, a także kultury).
Obie komisje przyciągnęły uwagę mediów i komplet uczestników – miejsca siedzące w sali 102 były zajęte i we wtorek i w środę, a same obrady były komentowane publicznie. Jak pewnie wiadomo – zgodnie ze statutem miasta mieszkańcy mają prawo zabierania głosu na posiedzeniach komisji. Wtorek – rewitalizacja Na posiedzeniu Komisji Rewitalizacji pierwszym istotnym poruszanym problemem była kwestia ogródków kawiarnianych, zwłaszcza w dzielnicach śródmiejskich. Do sezonu zostało kilka miesięcy, więc jest czas, żeby się przygotować. Przedstawicielka Zarządu Dróg Miejskich (ZDM) – jako, że ogródki lokalizowane są w tzw. pasie drogowym, zarządzanym właśnie przez ZDM – przedstawiła prezentację na temat prawnych i organizacyjnych uwarunkowań zakładania ogródków kawiarnianych. Ogólna wymowa przekazu wskazywała na ogródki jako kłopot, komplikację, sprawę trudną, co zdecydowanie irytowało radncyh… Gwóźdź do trumny tematu wbił prawnik Wydziału Urbanistyki i Architektury (WUiA) dowodząc, że już samo wystawienie na chodnik przed sklepem stolika i dwóch krzeseł wymaga decyzji (w trybie KPA) o warunkach zabudowy…. Faktycznie – zastawienie, zwykle bezprawne – chodników przez dziesiątki tysięcy samochodów w Śródmieściu problemem dla ZDMu nie jest. Tymczasem narasta konflikt pomiędzy władzą miejską a restauratorami. Ujawnił go obecny na posiedzeniu właściciel znanego lokalu „Stajenka Pegaza” koło Opery, Wojciech Prochowski. Rzecz w tym, że prezydent Poznania podniósł pod koniec listopada ub.r. stawki opłat za ogródki kawiarniane o 100% (do 50 zł/mkw mies.), co zdaniem je prowadzących stanowi zagrożenie dla samego ich istnienia, a tym bardziej rozwoju. Gastronomicy zbierają obecnie podpisy ludzi z branży pod Odezwą do władz w tej sprawie i mają już ich kilkadziesiąt. CDN… W drugiej części posiedzenia był przedstawiony przez Andrzeja Billerta z ZDM, długo oczekiwany projekt Tempo 30 – zmiany organizacji ruchu samochodowego w Centrum. Chodzi o ograniczenie prędkości pojazdów do 30 km/na godz. w Centrum, zaprowadzenie kontrapasów dla ruchu rowerowego do jazdy „pod prąd” na ulicach jednokierunkowych, dostosowanie oznakowania i sygnalizacji. Pierwszy, pilotażowy etap to Tempo 30 do końca czerwca w okolicy pl. C. Ratajskiego. Część mediów w informacjach przyjęła punkt widzenia nieprzejednanych kierowców, cytując ich rytualne lamenty, że nie da się już jeździć. Część podziela punkt widzenia pieszych, mieszkańców Centrum i rowerzystów . Polecamy też komentarz Sekcji Rowerzystów Miejskich. Środa – polityka przestrzenna Tematem otwierającym, po raz kolejny stającym na posiedzeniu komisji, była sprawa planów miejscowych dla części A południowego klina zieleni, czyli obszaru teoretycznie chronionego. Chodzi o teren między Wartą, ul. Dolna Wilda, Hetmańską i Królowej Jadwigi. Głównym miejscem konfliktowym jest tam obszar targowiska tzw. „Bema”. On maskuje jednak konflikt ukryty, istotniejszy – między ochroną klina zieleni, a aspiracjami deweloperów, żeby go zabudować. Już zresztą zrealizowanymi w części, w majestacie prawa i planu miejscowego dla osiedla Bielniki. I drugiego – bloków koło Multikina. Jest tam też źródło kolejnego skandalu – zrujnowany stadion Warty, który miasto utraciło. Podzielenie planu na 5 części, co ostatecznie się stało, choć logicznie bronił się podział najwyżej na trzy części, będzie sprzyjać zabudowie. Sprowokowany zastępca prezydenta J.Stepień zapewnił, że miasto nie chce likwidować targowisk. Ale już nie potwierdził, że władze miasta nie chcą zabudowywać klinów zieleni, jako obszarów definitywnie wyłączonych z inwestycji i absolutnie chronionych. W drugiej części, dyrektor WUiA, jednocześnie architekt miejski, Andrzej Nowak, wspierany przez prawnika wydziału, przedstawił obszerną prezentację o uwarunkowaniach prawno-administracyjnych działań w zakresie wydawania warunków zabudowy i pozwoleń na budowę. To temat trudny, WUiA znajduje się pod ostrzałem z co najmniej z dwóch stron. Najpierw inwestorów, którzy chcą zgody szybko i na wszystko. Oraz sąsiadów, opinii publicznej, w tym także naszego Stowarzyszenia. Zarzucamy WUiA wydawanie warunków zabudowy lekką ręką i stronniczo, głównie w interesie deweloperów, często kosztem interesu mieszkańców i ładu przestrzennego. Dyr. Nowak ustawił się trochę w pozycji bezwolnej ofiary: miasto MUSI – dać zgodę deweloperowi. Albo NIE MOŻE mu odmówić…. I nic się nie da z tym zrobić! Ale jakoś dotyczy to przede wszystkim deweloperów, zwłaszcza niektórych… Jesteśmy przeciwnikiem „procesowym” WUiA w szeregu sprawach o warunki zabudowy, leżących w SKO lub WSA. Zaproponowaliśmy komisji przedstawienie pojedynczych przykładów – przypadków decyzji i postępowań pokazujących, że WUiA nie jest wcale bezstronny w stosowaniu prawa, ani też bierny, że „trzyma stronę” niektórych dużych, komercyjnych inwestorów. Rzecz w tym, że tylko takie organizacje jak nasza mogą skutecznie bronić kawałków ładu przestrzennego – jako strona postępowań administracyjnych o wydanie warunków zabudowy, rządzących de facto ładem (więc bezładem) przestrzennym. Stroną postępowania nie może być bowiem ani rada ani urząd miasta. W takiej sytuacji często faktycznie inwestor realizujący partykularny, komercyjny interes, kosztem sąsiadów-mieszkańców albo ładu przestrzennego, może być „panem” postępowania – jako jedyny jego uczestnik. Czy WUiA nie może czy nie chce zrozumieć, że ma w nas najlepszego sojusznika w walce o ład przestrzenny…? Lech Mergler
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: poniedziałek, 14 lutego 2011 06:56 |