Jak (prawie) przeżyłem swój wyborczy pierwszy raz |
Edgar Drozdowski |
niedziela, 16 stycznia 2011 |
Dla wielu kandydatów do rady miasta z listy Porozumienia My.Poznaniacy, zaprawionych w bojach społeczników, działaczy lokalnych i samorządowców, nie był to pierwszy start w wyborach. Jednak pojawiły się na naszych listach zupełne świeżynki. Osoby, które dopiero zaczynają swą przygodę z działalnością w organizacjach społecznych, i dla których wybory samorządowe 2010 r. były pierwszym krokiem na arenie publicznej. Dotyczy to przede wszystkim naszych najmłodszych kandydatów, a więc studentów i uczniów z Pasma Student, których kilka wspomnień i refleksji na temat gorącego czasu wyborów opublikujemy na naszej stronie. Na początek wyznanie Edgara Drozdowskiego, członka Stowarzyszenia My-Poznaniacy, który choć w wyborach de facto nie startował z powodu erasmusowego pobytu w Wiedniu, to nas wszystkich bardzo wspierał, a kampanię przeżywał może bardziej niż większość kandydatów. (Red.)
Zniechęcony odłożyłem gazetę. Poznań wymaga dużych zmian. Tylko nikt tych zmian nie proponuje, nikt nie ma dobrego pomysłu na miasto… co zrobić? – wróciłem do artykułu, który czytałem. Znów piszą o My-Poznaniacy. Pojawiają się w gazetach zdecydowanie zbyt często, a więc... może? Po raz kolejny odłożyłem gazetę. Kilka kliknięć w klawiaturę i już byłem u źródła. Strona internetowa My-Poznaniacy okazała się skarbnicą wiedzy o mieście i jego problemach. Od artykułu do artykułu coraz bardziej intrygowały mnie działania Stowarzyszenia. Gazeta poszła w niepamięć i przez kilka następnych dni każdą wolną chwilę przeznaczałem na studiowania materiałów zamieszczonych na portalu. Również moje komentarze na stronie internetowej nie pozostały bez odzewu. Już po paru dniach zostałem zaproszony na spotkanie Stowarzyszenia. Tydzień później siedziałem na spotkaniu i powoli zaczynałem się niecierpliwić. Choć Stowarzyszenie poruszyło wiele spraw tego wieczoru, ja miałem określony cel – przekonać My-Poznaniaków do startu w wyborach. Okazało się, że nie byłem jedyny… tego dnia na spotkaniu pojawił się również nasz przyszły kandydat na prezydenta Jacek Jaśkowiak. Choć decyzja była trudna została ostatecznie przegłosowana miażdżącą liczbą głosów. Wszyscy wiedzieliśmy, że żadna siła polityczna w Poznaniu nie prezentuje alternatywnej wizji rozwoju miasta do lansowanej przez prezydenta Grobelnego i współrządzącej z nim PO. Zaczęliśmy prace programowe. Choć starałem się głównie słuchać, to mój temperament co rusz nie pozwalał mi powstrzymać się od zabierania głosu. Przez pół roku wykuwany program powoli nabierał kształtów. Szybko zorientowałem się, że mogę zrobić o wiele więcej. Na prośbę Stowarzyszenia zgodziłem się zebrać grupę studentów wspierających nasze starania wyborcze oraz napisać program skierowany specjalnie do nich. Niestety mój wyjazd do Wiednia na Erasmusa przerwał misję tworzenia grupy „Student”. Nie pozwolił mi to także wziąć odpowiedzialności za napisany przez siebie program i wystartować w wyborach. Mój prawie przeżyty „pierwszy raz” z kampanią wyborczą miał się okazać bardziej bolesny, niż mi się wydawało. Wiedeń wydał mi się miastem idealnym do życia. Komunikacja zbiorowa, ścieżki rowerowe, miejska wypożyczalnia rowerów, porządek na ulicach i wszechobecne parki przypominały to, co zostawiłem w Poznaniu – marzenia o rodzinnym mieście funkcjonującym w podobny sposób. Tym bardziej nie było dnia bym nie kontaktował się z kandydatami Pasma Student, którzy startowali z list Porozumienia My.Poznaniacy. Myślę, że z racji małego wpływu na to, co się działo na miejscu, przeżywałem te wybory jeszcze mocniej od reszty. Kilka dni spędzonych w Poznaniu poświęciłem w dużej mierze na wsparcie działań wyborczych. A potem znów z napięciem śledziłem wydarzenia z Wiednia. Wynik okazał się sukcesem. Za pośrednictwem wideokonferencji wzniosłem toast z My-Poznaniakami świętującymi w Meskalinie i poszedłem spać. W poranne wiadomości o braku mandatów nie mogłem uwierzyć… Daliśmy z siebie wszystko. Prawie 10 % poparcie poznaniaków należy uznać za wydarzenie bez precedensu. Brak radnych w radzie miasta też. Niestety, elity polityczne Poznania mogą znów zapaść w sen. Ale nie będzie to sen spokojny. Gdy jedni śpią, inni muszą czuwać. Co najmniej 15 tys. poznaniaków wybudziło się ze snu. A wybudzi się jeszcze więcej… ---------------------------------------------------------------------------------------- Edgar Drozdowski ma 22 lata, jest studentem IV roku prawa, od końca września przebywa we Wiedniu na stypendium Erasmusa.
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (0)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Napisz komentarz |
Poprawiony: środa, 19 stycznia 2011 00:30 |