W odpowiedzi Filipowi Kaczmarkowi |
MIchał Kucharski |
poniedziałek, 04 kwietnia 2011 |
Europoseł Filip Kaczmarek, szef poznańskiej PO w swoim tekście w Gazecie Wyborczej niewątpliwie bardzo słusznie oskarża Ryszarda Grobelnego o błędy w zarządzaniu miastem, złe finansowanie, i złą politykę w wielu istotnych obszarach oraz działania mające jedynie na celu zapewnienie mu kolejnego wyboru. Tutaj zgadzam się z nim całkowicie. Jednocześnie Kaczmarek odnosi się do artykułu Wojciecha Bartkowiaka , reakcji na niego i poruszanej w dalszej dyskusji kwestii mentalności mieszkańców Poznania.
Wszystkimu "winien" prezydent? Nie można problemów z miastem zrzucać jedynie na jego prezydenta. Rządzi on od 12 lat i wciąż wygrywa wybory – skoro jednak, jak twierdzi europoseł, poznaniakom nie można nic zarzucić pod względem mentalności, to kto na Ryszarda Grobelnego głosuje? Ostatnio Poznań otrzymał nagrodę. Nagrodę za najlepszą markę. Jak pisze Filip Kaczmarek „promocja musi się opierać na… prawdzie. Inaczej to żadna promocja, tylko propaganda.” Ostania nagroda wskazuje na to doskonale – być może prowadzimy świetne kampanie reklamowe, ale jeżeli ktoś na fali akcji promocyjnej przyjedzie do nas może się srodze zawieść. Europoseł nie znajduje sposobu na krytykę Marszu Zwycięstwa – a przecież jego partyjny kolega marszałek Marek Woźniak potrafił przeciwstawić się i przeprosić za swój udział w nim. Filip Kaczmarek jako szef poznańskiej PO ma pełną gamę możliwości skrytykowania publicznie nacjonalistycznego aspektu Marszu. Milczenie to ucieczka od odpowiedzialności. Poznańska PO nigdy także nie skrytykowała działań kibiców Lecha Poznań (gdy było za co krytykować), mimo że to na miejskim stadionie drużyna ta rozgrywa mecze. Nigdy nie odniosła się, choć jest partią liberalną, a więc powinna opierać się na ideach wolności i tolerancji, do doniesień o ludziach w szalikach Lecha Poznań krzyczących przeciw Marszowi Równości homofobiczne, pełne nienawiści hasła. Europoseł w żaden sposób nie skomentował także oskarżeń wobec Ryszarda Grobelnego o uleganie kibolom. Prawdopodobnie dlatego, że od lat z PO jest tak samo – a to ta partia ma większość w Radzie Miasta. Nie mogę nie odnieść wrażenia, że na fali coraz bardziej spektakularnych porażek (które ujawnione zostały dopiero po wyborach), po latach współpracy, PO odwróciła się od Ryszarda Grobelnego. A przecież kształtowała Poznań razem z nim. Nasze elity... Filip Kaczmarek krytykuje także prof. Polaka za słowa o „zblatowanych elitach”. Pan profesor ma pełne prawo do takich obserwacji będąc w jakiś sposób częścią elity tego miasta – jako wykładowca akademicki i intelektualista. Nikt nie zaprzeczał także w czasach rządów PiS istnieniu pewnych patologii, tylko wyśmiewano się z hasła walki z mitycznym „układem”. Chciałbym przypomnieć Panu Kaczmarkowi sprawę takich patologii władzy jak wątpliwe moralnie postępowanie przy okazji ustawy hazardowej, czy sprawę wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Nie można nie odnieść wrażenia, że europoseł z Poznania broni siebie samego – sam jest członkiem poznańskich elit. Zblatowane elity nie stają w obronie poszkodowanych, a w obronie swoich interesów – Filip Kaczmarek nie potrafił skrytykować nagannego zachowania wiceprezydenta ze swojego ugrupowania, gdy ten atakował Teatr Ósmego Dnia. Obserwując od lat „elity” Poznania mógłbym wskazać wiele przykładów ich „zblatowania” i niebezpiecznych powiązań towarzyskich – słowa prof. Polaka nie wzięły się znikąd. Co do ich wielobiegunowości, o której pisze europoseł – niestety systematycznie obserwuję podział na dwa, trzy obozy tego środowiska. Z jednej strony sygnatariusze listu przeciw kolejnej nominacji dla Sławomira Hinca, Teatr Ósmego Dnia, czy środowiska My-Poznaniacy, z drugiej pozostali – prezydent Grobelny, część PO, dyrektorzy instytucji kultury piszący list w obronie słów wiceprezydenta Hinca, czy szef WL „Litar”, który spotyka się z prezydentem. Na koniec grupa tych, których sytuacja w mieście niewiele interesuje. Problem skostnienia tego podziału polega nie na dążeniu do zantagonizowania poznańskich elit, ale na tym, że część „zblatowana” odrzuca jakąkolwiek konstruktywną krytykę z drugiej strony. Zaś zasadniczym ich problemem nie jest przestępczość – korupcja, malwersacje czy fałszerstwa, ale brak etyki i podstawowych zasad moralnych. Ostatnio przeczytałem wpis na facebooku w trakcie dyskusji o Poznaniu – „Poznań to wspaniałe miasto, przyjechałem tu wiele lat temu i nie mogę narzekać. Oczywiście wszystko trzeba tu załatwić po znajomości, ale łatwo można się do tego przyzwyczaić”. Czy nie jest to patologia – zarówno władzy jak i myślenia mieszkańców? Wszystko miedzy sobą załatwiamy, wszystko zostaje między nami. A mieszkańcy? Problemem nie jest tylko „zamknięcie” prezydenta i urzędników, ale także brak otwartości mieszkańców na ważne problemy społeczne i chęci uczestnictwa w życiu miasta – Poznań miał bardzo niską frekwencję w wyborach samorządowych, fatalnie było również przy okazji wyborów osiedlowych. Rozumiem, że Filip Kaczmarek zrzucając całą winę na Ryszarda Grobelnego nie chce stracić wyborców, lecz zyskać. Niestety, rewolucja, którą szef poznańskiej PO odrzuca, jest potrzebna, bo 12 lat rządów R.Grobelnego sprawiło, że część mieszkańców nie widzi alternatywy. Ryszard Grobelny wpisał się już trwale w ich mentalność. O problemie zaściankowości części mieszkańców miasta pisałem już jednak jakiś czas temu – mogę tylko zwrócić uwagę, że aby zmieniać miasto trzeba by mieszkańcy widzieli taką potrzebę. Sam europoseł pisze o tym, że otwartość i kultura oraz ekspresja stanowią bodziec dla rozwoju współczesnego miasta – ale czy poza kampanią promocyjną można to dostrzec? Mieszkając tu od urodzenia jestem świadkiem wielu sytuacji, które karzą mi w tę otwartość wątpić. Pan Kaczmarek pyta także o badania, które miałyby ukazać niską otwartość Poznania – badania prowadzone przez UAM znalazły się w GW Poznań (Justyna Suchecka „Cudzoziemcy w Poznaniu: Wciąż bardziej obcy wam” 11.02.2023). Okazuje się, że mieszkańcy naszego miasta akceptują innych, póki ci nie pokazują swojej odmienności, także kulturowej. Nie ma znaczenia, czy będziemy się oglądać w tej kwestii na inne miasta, bo po prostu możemy tworzyć własne standardy. Skoro sytuacja miasta nie jest spowodowana także mentalnością ludzi, a jedynie istnieje z winy prezydenta, to kto w takim razie na niego głosuje? Każdy kto chciałby zmiany, poszedłby do wyborów. Jeśli nie idzie, bo w nią nie wierzy, tym gorzej świadczy to o poznańskim zaufaniu do mechanizmów demokracji i wartości, które sobą ona reprezentuje. Dlaczego mieszkańcy milczą? Jednocześnie zaś Filip Kaczmarek pisze o zmianach w takich kwestiach jak polityka społeczna, polityka w obszarze kultury, czy edukacji. To właśnie one z jednej strony kształtują sposób myślenia mieszkańców, z drugiej zaś, skoro od lat większość mieszkańców akceptuje politykę władz miasta, to czy nie zgadzamy się z taką ich wizją? Z tego może powodu na reakcję prezydenta i największej partii w radzie miasta w sprawie niewpuszczania Romów do klubów i restauracji trzeba czekać ponad miesiąc. * * * Mam nadzieję, że europoseł tak, jak radzi Wojciechowi Bartkowiakowi, tak sam wsłucha się w głos polemiki i jako szef PO w Poznaniu zastanowi się nad swoimi tezami. Michał Kucharski Radny osiedla Naramowice, student UAM
Dodaj do...
Poleć znajomemu
Komentarze (2)Zapisz się do kanału RRS tego komentarzaPokaż/Ukryj Komentarze Grizzly
Niedźwiedź? Jaki niedźwiedź, grizzly? Niet, strielali...
Czyli jaki Marcin? Do kogo Pan piszesz? !
Bardzo ładny tekst Marcinie! Jak wiesz w paru sprawach się nie zgadzamy, szczególnie w akcentowaniu naszej, poznańskiej dupowatości. Myślę, że słowami "Jeśli nie idzie, bo w nią nie wierzy, tym gorzej świadczy to o poznańskim zaufaniu do mechanizmów demokracji i wartości, które sobą ona reprezentuje." dotknąłeś prawdy tak jak ja ją widzę. Ten ludek, dumny, acz pokorny został dotknięty rozczarowaniem najgłębszym z możliwych, system go zawiódł, a przecież to tu myślano zawsze, że system jest ważniejszy od pojedynczych liderów. I z tego też powodu atakowanie podstawy mentalnej jest błędne, że wychodzi z założenia pełnej aprobaty mieszkańców, dla tego co się dzieje. A przecież ci mieszkańcy przyzwyczajeni są od lat mentalnością swą, że skoro już Polska wolna, to systemowi można zaufać, a nie że aprobują to co się dzieje. Ty znasz dziesiątki powodów, dla których obecnie rządzących trzeba pogoić za krainy pełnej pieprzowych krzewów. Ale pani podająca Ci towar w sklepie słyszała o może jednym, może kilku. Jeśli teraz mówisz ludziom, że oni są złem, a nie fakty i zjawiska są złe, to nie możesz oczekiwać zmiany.
Napisz komentarz |
Poprawiony: poniedziałek, 04 kwietnia 2011 10:31 |