Urzędnicy mogą się mylić - uznał poznański sąd
Gazeta Wyborcza   
sobota, 01 maja 2010
Urzędnicy mają prawo do błędów, jeśli wynikają z nieuwagi czy nieostrożności. Poznański sąd uniewinnił wczoraj oskarżonych w sprawie Dworu Marcelin.
 
 
 
 
 
 
Sędzia Renata Żurowska nie miała żadnych wątpliwości: - Nic nie wskazuje na to, że urzędnicy pracujący przy wydaniu decyzji popełnili błąd świadomie, celowo, z zamiarem, by komukolwiek zaszkodzić. A tylko wtedy mogliby zostać skazani.

Chodzi o budowę Dworu Marcelin, dwóch połączonych ze sobą apartamentowców między ul. Marcelińską, Lubeckiego a Włodkowica. Sześć lat temu urzędnicy miejskiego wydziału architektury zatwierdzili projekt i wydali pozwolenie na budowę. Przeciwko inwestycji zaprotestowali mieszkańcy okolicznych domów - próbowali zatrzymać inwestycję, która ich zdaniem nie pasowała do willowej, międzywojennej zabudowy. I bombardowali pismami prokuraturę, nadzór budowlany i wojewodę. Po ich doniesieniach nadzór budowlany zbadał pozwolenie wydane przez urzędników. I dopatrzył się uchybień: apartamentowce zaprojektował inżynier bez odpowiednich uprawnień, a w projekcie nie było słowa o wewnętrznych instalacjach. W efekcie wojewoda uchylił pozwolenie na budowę i inwestycja stanęła na kilka lat. Teraz w cywilnym procesie deweloper żąda od miasta 10 mln zł odszkodowania.

Prokuratura uznała, że urzędnicy powinni wychwycić braki w projekcie. A skoro tego nie zrobili, nie dopełnili swoich obowiązków. I za to zostali oskarżeni.

- Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że za wydanie decyzji z błędem urzędnika stawia się przed sądem - bronił swoich podwładnych miejski architekt Andrzej Nowak.

- Oskarżenie było krzywdzące - mówiła wczoraj sędzia Renata Żurowska. I tak uzasadniała uniewinnienie urzędników: - Wszędzie, gdzie decyzja zależy od człowieka, zdarzają się błędy. Urzędniczka nie zauważyła uchybień w projekcie, jej przełożony nie przypilnował jej, więc można stwierdzić, że nie dochowali należytej staranności. Nie ma jednak dowodów, że działali celowo. A niedopełnienie obowiązków jest przestępstwem umyślnym.

Sędzia Żurowska retorycznie zapytała, czy przed sądem należałoby stawiać prokuratorów, którzy oskarżają ludzi potem uniewinnionych. Albo sędziów, którzy wydają wyroki potem uchylane.

Łukasz Marcinkowski, adwokat jednego z oskarżonych, podkreślał znaczenie tego rozstrzygnięcia: - Najważniejsze jest przesłanie, że urzędnicy mają prawo do błędów.

Uniewinniono również miejską konserwator zabytków Marię Strzałko, której prokurator także zarzucał niedopełnienie obowiązków. Dzielnica, w której powstaje Dwór Marcelin, objęta jest nadzorem konserwatorskim. Tymczasem nowy budynek, zamiast wpasowywać się w otoczenie, wyróżnia się spośród innych, otaczających go.

Ale w działaniach konserwatora sąd nie dopatrzył się nawet błędu, nie mówiąc o umyślności. - Oskarżona dawała zalecenia, by inwestycja nawiązywała do sąsiedniej zabudowy, ale to nie oznacza, że miała być identyczna. To, że komuś jakiś budynek się nie podoba, jest kwestią gustu, ale nie może prowadzić do formułowania takich zarzutów - mówiła sędzia Żurowska.

Gdy pozwolenie na budowę uchylono, Strzałko nie wydała decyzji o wstrzymaniu robót i przywróceniu terenu do stanu poprzedniego. Na tym także miała polegać jej wina. - Nadzorem objęty jest układ architektoniczno-urbanistyczny. Ten teren nie był zabytkiem. Znajdował się na nim parking. Trudno przypuszczać, by konserwator miała nakazać przywrócenie parkingu - mówiła sędzia Żurowska.

- Nareszcie uwierzyłam, że żyję w państwie prawa, a nie w świecie z "Procesu" Kafki - mówiła po wyroku Maria Strzałko.
 
 
Piotr Żytnicki
 
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, 2010-04-29, (link)
 
 

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: niedziela, 02 maja 2010 22:05