Plan miejscowy dla Parku Rataje - przełom? (o czym nie ma w gazetach...)
Lech Mergler   
czwartek, 27 sierpnia 2009
W skrócie przypomnienie: prezydent Poznania kazał nagle, bez uprzedzenia zatrzymać prace nad gotowym projektem planu miejscowego dla III części parku Rataje – jego uchwalenie oznaczałoby, że w miejscu pod park bezapelacyjnie nic innego już nie mialoby prawa powstać. Zatrzymał jakoby dlatego że kasa miejska nie jest w stanie wybulić na to aż stu baniek, w tym ok. 80 mln na odszkodowania dla inwestora, do ktorego nalezy teren. Odszkodowania za to, że nie będzie mógł zbudować tam osiedla, które zamierzał.

Od początku tej sprawy głosiliśmy, razem z samorządowcami z osiedli ratajskich, że te sto baniek to ściema, która ma jak parawan zasłonić prawdziwy powód zatrzymania planu: zamiłowanie administracji miejskiej do inwestora, czyli Wechty Dariusza. Gdyby plan był, to inwestor Wechta nie mógłby już nic na tym terenie wybudować, oprócz parku.

Nie wchodząc w szczegóły, które są w poniższych relacjach prasowych, trzeba zauważyć, że te nasze twierdzenia były traktowane przez media z ogromnym dystansem, jako nieodpowiedzialne zarzuty stawiane na chama przez drobnych, rozczarowanych działaczy, od których nic realnie nie zależy, więc mogą swobodnie kłapać dziobami bez konsekwencji. A to co mówi władza (WŁADZA!!) to co innego, z tradycyjnym poznańskim respektem traktowana. Konkretnie widać to w manierze stylistycznej mediów: jak władze mówią, że coś jest, to wolna prasa pisze, że jest. Jak przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego mowią, że coś jest, to wolna prasa pisze, że mówią (sprawdźcie dalej...).

Powoli wychodziło na nasze, także dzięki wysiłkom dziennikarzy, którzy molestowali kolejne organy i instancje o kolejne odpowiedzi. No bo skąd nagle aż tyle kasy dla inwestora, który kupił sobie tereny zielone cenione na parę dych, góra ponad stówę za mkw, a miałby dostać odszkodowanie jak za drogocenne działki budowlane po 1500-2500 PLN za metr? Okazało się, że w 2006 r. Wechta Dariusz otrzymał warunki zabudowy na Ratajach dla ok. 9 ha pod osiedle mieszkaniowe. Czyli teren zielony został jedną decyzją zamieniony na okrutnie drogą i wielką działkę budowlaną. I ten fakt, o którym nikt już nie pamietał, łącznie z samym Wechtą Dariuszem wykorzystali ludzie prezydenta, żeby ogłosić że tylko kawałek tych 9 ha to już wartość 80 mln (z głośnych stu baniek).

Dlaczego nikt nie pamiętał? Bo sam Wechta wystąpił w zeszłym roku o kolejne warunki zabudowy na kawałki tego terenu: 1,2 ha oraz ok. 4,5 ha. Bo te z 2006 roku zostały zaskarżone jako niezgodne z prawem i trwało postępowanie, a kwity krążyły między prokuraturą, WSA i SKO. Jednak rzeczywiście wydawało się, że formalnie ludzie z magistratu mogli napisać, iż te warunki zabudowy są w obiegu prawnym, więc formalnie obowiązują, mimo postępowania odwoławczego. Dlaczego? Oto dlatego, że te warunki zabudowy wydane Wechcie w 2006 r. nie zostały zaskarżone w terminie ustawowym 2 tygodni, zanim zdążyły się uprawomocnić, lecz później, kiedy już zaczęły obowiązywać, mimo że łamały prawo. Mieszkańcy i rady osiedli nie mogli ich zaskarżyć na czas, bo o niczym nie wiedzieli. Skoro prawo nie przewiduje ich udziału jako strony w tego rodzaju postępowaniu (o warunki zabudowy), to nie byli informowani... Dowiedzieli się przypadkiem, później i postępowanie odwoławcze zostało wszczęte przez posła w trybie niestandardowym: poseł, prokuratura,WSA i skierowanie do ponownego rozpatrzenia do SKO.

Okazało się szybko, że SKO wydało już prawomocne orzeczenie w tej sprawie w maju 2009 r., unieważniając warunki zabudowy z 2006 roku, co ludzie prezydenta przegapili podrzucając szefowi stare i nieaktualne informacje. Czyli to, iż głosiliśmy od początku że sto baniek na park Rataje to ściema i zasłona, bo prezydent wbrew radzie miasta i mieszkańcom parku po prostu nie chce, a chce bloki Wechty – potwierdziło się jak byk. Tym nie mniej – media dalej klepią o stu bańkach, co osłabia drastyczność prezydenckiej kuchy: publicznego rozminięcia się z prawdą. Materialną.

W tej sprawie znakomicie potwierdziła się formuła działania stowarzyszenia i porozumienia My-Poznaniacy, polegająca w skrócie na tym, że jedynie wspieramy w zakresie tego w czym możemy najlepiej, społeczności lokalne w ich sprawach, ale zasadnicze działanie spoczywa na nich. Tutaj jesteśmy stroną w postępowaniu o warunki zabudowy dla Wechty na teren fabryki domów na Ratajach i pomagaliśmy w kontaktach z mediami.Trudno, mimo wcześniejszych uwag, przecenić tu znaczenie mediów. Obawiam się, że gdyby w miniony poniedziałek nie dotarły na spotkanie zespołu mieszanego (urzędnicy, radni miejscy i osiedlowi z udziałem prezydenta) ds parku Rataje, to przebieg zdarzeń i ich finał mógłby być zupełnie inny. Sprawa w czterech ścianach pokoju radnych dyskretnie zostalaby zamieciona pod dywan.

Na koniec – nasze odwołanie się od zawieszenia postępowania o warunki zabudowy dla Wechty na teren fabryki domów, jako niegodne z interesem społecznym (patrz dokumenty dalej – uważamy, że interesowi społecznemu służy odmowa wydania warunków zabudowy i koniec postępowania), ma służyć sprawdzeniu, jak sąd administracyjny ten społeczny interes potraktuje. Czy coś to znaczy i co? Bo na razie liczył się interes dewelopera. Tytuł w gazecie "Interes społeczny jest mniej ważny?" wskazuje, że w coś istotnego trafiliśmy...

 

Lech Mergler

 

 

Polecamy również teksty prasowe w w/w sprawie:

 

Artykuł z Głosu Wielkopolskiego (19.08.2023).

Artykuł z Gazety Wyborczej (24.08.2022).

Artykuł z Głosu Wielkopolskiego (25.08.2022).

Informacja z Radia Merkury (25.08.2022)

Artykuł z Gazety Wyborczej (26.08.2022).

Artykuł z Głosu Wielkopolskiego (26.08.2022).

 

Oraz dokumenty:

Decyzja o zawieszeniu

Nasze odwołanie do SKO

 

 

 

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: czwartek, 27 sierpnia 2009 09:12