RATAJE-PARK II DZIEŃ PO
Lech Mergler   
środa, 03 lutego 2010
Czym jest dla Poznania, mieszkańców, władzy, liderów społeczeństwa obywatelskiego – zwycięstwo w sprawie uchwalenia planu miejscowego Rataje-Park II? Jakie ono ma znaczenie?

Adam Pawlik, przew. Ratajskiego Porozumienia Rad Osiedli, dziękował także naszemu Stowarzyszeniu, do którego zresztą należy, podobnie jak dwaj inni, wyróżnieni imiennie na wtorkowej sesji rady miasta członkowie-założyciele Stowarzyszenia z Rataj: Lechosław Lerczak i Lesław Rachwał. W dużym stopniu My-Poznaniacy są właśnie po to, żeby działania takie jak te dla Parku Rataje wspierać.

W tym miejscu chciałbym odwrócić komunikację i wyrazić ogromne uznanie i szacunek dla Was wszystkich trzech, Koledzy, ponieważ Wasza działalność w tej sprawie było tak wykoncypowana i poprowadzona, że okazała się po prostu skuteczna!! A to największa cnota i zasługa w przypadku działania praktycznego. Dobrymi chęciami ponoć dno piekła jest wybrukowane.

Nasze miasto może być takie jak chcemy!

            To jest podstawowe przesłanie sukcesu wtorkowego. To nie tak, że ONI zawsze zrobią co zechcą, a od nas nic nie zależy i co najwyżej możemy sobie bezsilnie pobiadolić, pokrzyczeć, pogadać na konsultacjach, albo i nie, popisać na forach internetowych, nawet zrobić demonstrację itd., itp. (Niestety, podział na "my" i "oni" odbudował się po upadku komuny, i nie ja to wymyśliłem). "Oni" starali się, kombinowali, lawirowali i mimo kadr, kasy, respektu, strona biurokratyczno-deweloperska musiała ulec presji społeczno-obywatelskiej, ostatecznie wspomaganej przez niektórych radnych. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ przytłaczająca większość rodaków jakoby nie chce partycypacji w życiu publicznym, nie chce współdecydować, tylko chce być dobrze rządzona. Ale nie ma demokracji bez społecznej partycypacji, to jest niemożliwe. Władza, której nie patrzą stale i podejrzliwie na ręce bezpośrednio zainteresowani wynikami jej działalności, psuje się i nie będzie dobrze zarządzać w interesie wspólnym, tylko będzie dbać o swoje sprawy. Dlatego wybory powszechne to ledwie początek procesu demokratycznego, a nie jego wypełnienie, jak mniej lub bardziej głośno uważa wielu poznańskich, paternalistycznych polityków, próbujących stawiać nas do kąta, kiedy gardłujemy w sprawach publicznych.

       Niedawno, w ramach inteligentnego zaufania do deklaracji władz (choćby przew. Kręglewskiego, prez. Grobelnego i zastępców Kruszyńskiego i Stępnia,...), głoszących, iż należało odroczyć uchwalenie planu, by dogadać się z inwestorem, przystąpiliśmy na prawach strony do otwartego postępowania administracyjnego w sprawie wydania środowiskowych uwarunkowań dla osiedla Wechty na Ratajach. Otwiera ono drogę do budowy osiedla mimo uchwalenia planu miejscowego, tylko w oparciu o administracyjne pozwolenie na budowę. (Decyzja wydziału ochrony środowiska w załączeniu...). Wyszlibyśmy na inteligentnych inaczej biorąc za dobrą monetę te deklaracje...

Jak to się robi?

            Dlaczego się udało? Moim zdaniem podstawowe czynniki sukcesu (dotychczasowego) to

1. Wytrwałość i działanie strategiczne, nie doraźne;

2. Wysoka kompetencja w różnych aspektach działań;

3. Mądrość polityczna, stawianie na jak najszerszą, ogólno miejską solidarność ponad podziałami (musi nas być dużo) i współdziałanie.

            Pierwszą zwykle przeciwstawia się słomianemu zapałowi i straceńczemu duchowi polskich, przegranych powstań. My jesteśmy spadkobiercami najdłuższej wojny nowoczesnej Europy i w sposób naturalny wiemy, że trzeba nam po trzykroć cierpliwości i myślenia, przewidywania na jutro i pojutrze, a nie rzucania się z... gołymi rękami na słońce.

            Druga obejmuje sprawy rozmaite: od nauczenia się procedur administracyjnych, planistycznych i innych, i skuteczne nimi operowanie (terminy ustawowe!) po sprawne, ciągłe komunikowanie opinii publicznej, na zasadach jawności, co, dlaczego, po co i jak robimy. Myślę, że jesteśmy wiarygodni, bo w przeciwieństwie do oponentów, nie uprawialiśmy ściemy, nie zmienialiśmy zeznań (np. kwestia odszkodowań czy kosztów wykupu? na sto, czterdzieści czy 15 baniek? albo powyższe krycie dewelopera).

            Ostatnia jest być może najważniejsza. Wiemy, że wokół spraw wspólnych "chodzą" w Poznaniu grube setki ludzi. Dopóki chodzą osobno, są słabi i żadna władza nie będzie miała powodu z nimi się liczyć. Kogo obchodzą słabi, jeśli ma się wszystkie czynniki siły i władzy? Dzięki porozumieniu i współdziałaniu mieszkańców z całego Poznania, od Strzeszyna, Sołacza i Winograd po Marlewo, uzyskaliśmy blisko 15 tys. podpisów poparcia, a za miesiąc mielibyśmy drugie tyle. I w przyszłości też.(Zapraszamy do obejrzenia galerii.)

Szersze tło, niezbyt jasne

    Z punktu widzenia stow. My-Poznaniacy, które działa w skali całej aglomeracji, park Rataje to pojedynczy, choć bardzo znaczący przypadek, wpisujący się w szersze, negatywne tendencje w polityce ogólnomiejskiej. Przypadek niejako zbierający je razem, w którym ogniskują się jak w soczewce.

            Deweloper Wechta cieszy się szczególną przychylnością władzy publicznej nie tylko na Ratajach, gdzie można to wykazać za pomocą dokumentów, mimo dementi szefów magistratu, obrażającego inteligencję poznaniaków. Oto Wechtowa zabudowa brzegu Warty na terenie byłego portu rzecznego, posadowiona na wprost Katedry, blokująca publiczny dostęp do rzeki, to chyba najbardziej skandaliczna, z punktu widzenia społecznego interesu, inwestycja XX-lecia wolnej RP w Poznaniu. Magistrat do dziś się z tego skandalu nie wytłumaczył, podobnie jak z okoliczności "zapomnienia" przez urząd o potrzebie zabezpieczenia terenu dla ulicy Szyperskiej (20 mln PLN odszkodowania dla dewelopera, Dariusza Wechty...?). Tak bardzo się spieszyli, żeby zrobić inwestorowi dobrze? Kolejny konflikt z działalnością Wechty ma miejsce koło Cytadeli, dotyczy rozbudowy w apartamentowiec Hotelu "Trawiński" i osiedla na sąsiedniej działce. Wydane mu warunki zabudowy w 2005 i 2007 roku były korzystne, ale tak wadliwe, że po kilku latach zostały uchylone. Mimo to i mimo planu miejscowego, deweloper dostał pozwolenie na budowę... Przy ul. Rolnej postawił budynki o dwie kondygnacje wyższe niż plan zakładał. I co? I nic...

            Decyzjom administracyjnym, głównie o warunkach zabudowy (takie wydawano dla osiedla w parku Rataje), można zarzucić niezgodność z prawem, niską jakość i preferowanie komercyjnych, prywatnych interesów, kosztem społecznych. Tylko w ostatnich tygodniach magistrat poległ przed WSA w sprawie parku Rataje (drugi raz), przed WSA ws wznowienia postępowania  o warunki zabudowy i pozwolenie na budowę dla pawilonu Newa, przed SKO ws warunków zabudowy dla drugiej części tzw. Dworu Marcelin. Zaś pracownicy WUiA  mają sprawę karną, raczej jako kozły ofiarne, o spowodowanie strat przez przewlekłe i niekompetentne postępowanie ws warunków zabudowy dla pierwszej części Dworu Marcelin. Tę listę można rozbudowywać i precyzować, co niebawem zrobimy.

    Przypadek parku Rataje to kolejna aplikacja szerzej w Poznaniu funkcjonującego wzoru robienia dużych pieniędzy, wskazanego nie zamkniętą sądownie aferą Kulczykparku. Opisały to wielokrotnie media: kupuje się bardzo tanio nieużytek, teren zieleni, itp., a potem administracja, ewentualnie z pomocą rady miasta, zmienia jego przeznaczenie na teren inwestycyjny, warty wielokrotnie więcej. Na Ratajach przebicie w ekstremum wynosiło 2500 PLN/m.kw do 2,73 PLN/m.kw... Podobnych spraw, oprócz terenu parku pod nowy Stary Browar, jest więcej. Choćby Sołacz, gdzie także toczy się walka o plan miejscowy z deweloperami, którzy pokupowali bagniste, zielone nieużytki, a chcieliby odszkodowań jak za działki budowlane. Albo Bielniki, gdzie Voelkel skupował nieużytki i dostał plan pod osiedle, rosnące w południowym klinie zieleni.

            M.in. sprawa parku Rataje pokazała, jak instrumentalnie administracja operuje, w celu przekonania ludności, argumentami odwołującymi się do tzw. rachunku ekonomicznego. Park Rataje, ale także np. rezygnacja z zabudowy Sołacza, to w wywodach władz ma być ekspresowa droga do bankructwa miasta! Poznania nie stać, a oponenci chcą żerować w imię egoistycznych, partykularnych zachcianek na reszcie mieszkańców, ich kosztem, itd...!  Podobnie jak argumentuje się, że nie stać, jednego z najbogatszych miast w Polsce, na drogi rowerowe (najtańszy transport!), potrzebne jak diabli wiadukty, linie tramwajowe, baseny osiedlowe itd. Ale stać na nieporównywalnie większe wydatki wyciągane z marszu z budżetu na stadion piłkarski, termy, słoniarnię albo rock in ryjo czy operetkę, albo gigant-spalarnię śmieci, ale teatr tańca już nie. Kiedy dziś władza mówi, że na coś nie ma kasy, albo na coś musi być kasa (olimpiada małolatów), to tylko znaczy, że to pierwsze ma gdzieś, a w to drugie wkłada swoje ambicje i interesy. Ceną jest dalsza utrata zaufania i wiarygodności, co było widać podczas uchwalania tegorocznego, gigantomańskiego budżetu, a kulminacją może być zablokowanie budowy spalarni śmieci.

Takie tam, różne

  Trzeba, moim zdaniem, docenić ogromną rolę mediów w dziele przekonywania władzy publicznej, by uczyniła zadość woli mieszkańców, potrzebujących zieleni, miejsc wypoczynku i sportu. Bez udziału mediów cel nie zostałby osiągnięty, ileś spraw zamieciono by pod dywan i ich wpływ na decyzje władzy byłby znacznie mniejszy. Staraliśmy się, żeby wszystko, co robimy, działo się jawnie i docierało do opinii publicznej, jak najszerzej. Pewnym problemem środków masowego przekazu, choć nie każdej redakcji i dziennikarza w takim samym stopniu, jest tradycyjny, poznański respekt wobec władzy. Widać to choćby w tym, jak nierówno media traktują wypowiedzi ludzi władzy i społeczeństwa obywatelskiego: my "uważamy, że" (opinia), a władze stwierdzają "jak jest" (fakt)... Tłumaczyliśmy np. pół roku, że odszkodowania dla inwestora i ich wysokość to propaganda. Teraz władza zapomina o odszkodowaniach, mówi tylko o kosztach wykupu, zawyżając je kilkakrotnie, ale w świat po raz kolejny idą, jako wiarygodne, liczby podawane przez magistrat, itd. 

            W debacie nad planem dla parku Rataje brak było głosów do niedawna powszechnych: jakież to pożyteczne i potrzebne, żeby Wechta wybudował poznaniakom w systemie deweloperskim kolejne tysiące tak upragnionych mieszkań. Coś się zmieniło w szerokim myśleniu o rozwoju miasta, o tym, z czego ono się składa. Przekonanie, że najważniejsze są "inwestycje" budowlane, a reszta to tereny rezerwowe pod zabudowę przyszłą, odchodzi w przeszłość. Przeciw parkowi w zasadzie nie argumentowano w ten sposób, wskazywano głównie na rzekome koszty. Poza pojedynczymi wyjątkami na forach internetowch, które zdają się wynikać z nadmiernego przejęcia się obowiązkami służbowymi...

            Dla 100% poparcia rady dla planu Rataje-Park II zabrakło głosu radnego Śliwy. Jego prawo, natomiast jeśli to wstrzymanie się od głosu wynikło, jak się mówi w kuluarach, z przekonania, że ten plan służy dzielnicy tak czy owak uprzywilejowanej, a jego dzielnica, czyli Jeżyce, bardzo zdegradowana, jest pomijana, to może mieć w nas sojusznika. Od czasu debaty nad Studium przestrzennym apelujemy o strategię rewitalizacji starych dzielnic, także Wildy i Łazarza. Gdyby radny Śliwa chciał przekonywać Wechtę Dariusza do zainwestowania swoich kapitałów w rewitalizację Jeżyc, zamiast psucia parku na Ratajach, sprawa zasługiwałaby na powszechne poparcie.

   Na koniec – zadowolenie wywołuje fakt, że dotychczasowy spór o park Rataje , choć twardy, miał generalnie cywilizowany charakter, co jest zasługą wszystkich stron. Obyczaje praktykowane w ramach niedoskonałej, ale rozwijającej się poznańskiej demokracji miejskiej, nie zawstydzają i warto ich poziomu nadal nie obniżać, bo jest to wyróżniająca Poznań pozytywna wartość na ogólnopolskim, typowym tle.

 

Lech Mergler

 

 

Wystąpienie Lechosława Lerczaka na sesji Rady Miasta

Wystąpienie Lesława Rachwała na sesji Rady Miasta

Prezentacja Adama Pawlika na sesji Rady Miasta

Bogna Kisiel "Wygrana bitwa o park Rataje" G.Wlkp

 

 

 

Komentarze (1)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze
...
Zwyciestwo to napawa mnie otucha, ze takze Park Solacki nie zostanie okrojony i
zamieniony w blokowisko, a rozbudowany! Badzmy wytrwali w naszym sprzeciwie.
Ratajanom gratuluje pieknej postawy obywatelskiej i zycze pieknego terenu! Od
tygodnia nie mozna wejsc na strone www.solacz.info . Czy to wroga cenzura
miasta? Prosze dac znac wlascicielowi portalu. Dziekuje.
Anna , 03 luty 2010

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: piątek, 12 lutego 2010 10:17