Kto chce dać Wechcie odszkodowanie?
[email protected]   
środa, 03 marca 2010
We wczorajszym "Głosie Wielkopolskim"-Polska ukazał się artykuł na temat odszkodowania dla inwestora Dariusza Wechty, właściciela części terenów, które obejmuje uchwalony miesiąc temu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Rataje-Park II. Skąd odszkodowanie za teren przeznaczony pod park, kupiony jako teren przeznaczony pod park...? Komu zależy i dlaczego, poza potrzebującym odszkodowania inwestorem, na wywoływaniu informacyjnego chaosu? Nie rozumiemy... Zamieszczamy tekst artykułu i jeden z wpisów na forum "Głosu..." pod artykułem, którego treść jest najbliższa wiedzy redakcji na temat w nim poruszony.

http://www.gloswielkopolski.pl/stronaglowna/227439,poznan-bedzie-park-zamiast-osiedla,id,t.html
albo (inne wpisy na forum)
http://www.poznan.naszemiasto.pl/artykul/333680,poznan-za-park-na-ratajach-przyjdzie-miastu-zaplacic,id,t.html 

POZNAŃ - Za park na Ratajach przyjdzie miastu zapłacić odszkodowanie

Bogna Kisiel

Wczoraj 06:30:35 , Aktualizacja wczoraj 12:21:12

Dariusz Wechta, właściciel działki objętej planem „Rataje Park II”, nie pozostawia złudzeń. Jego spółka zamierzała tutaj wybudować osiedle mieszkaniowe i chciała na tym zarobić. A ponieważ zamiast tego ma powstać park – miasto musi ponieść konsekwencje swojej decyzji. Deweloper będzie żądać odszkodowania.


Inwestor nie planuje walczyć o uchylenie planu „Rataje Park II”. Zdaniem Pawła Błasińskiego ze spółki Archikwadrat, dokument jest na tyle prosty, że trudno było przy jego sporządzaniu popełnić błędy. Co dalej?

Radny Mariusz Wiśniewski, który przewodniczył zespołowi do spraw opracowania koncepcji budowy Ratajskiego Kompleksu Sportowo-Rekreacyjnego, namawiając radnych do przyjęcia planu parku, podkreślił potrzebę prowadzenia dalszych negocjacji z inwestorem. Powinny one zmierzać do zawarcia porozumienia.
– Nie możemy podpisać umowy, która nie może wejść w życie, bo jest sprzeczna z planem zagospodarowania – mówi Wechta. – Mówienie o zawarciu porozumienia jest nawoływaniem do łamania prawa.

Ten pogląd sugeruje, że inwestorowi bardziej przypadła do gustu propozycja przedstawiona przez Mirosława Kruszyńskiego, zastępcę prezydenta. Projekt umowy z deweloperem zakładał, że plan nie zostanie uchwalony, a zawarte w porozumieniu ustalenia (zamiana gruntów, budowa wysokich bloków na skraju terenów zielonych) będą realizowane na drodze decyzji administracyjnych. – Jak każdy kompromis oferta nie zadowalała do końca – przyznaje Wechta, zaznaczając, że projekt porozumienia otrzymał tuż przed uchwaleniem planu.

Jednak przeciwko tej propozycji ostro zaprotestowali mieszkańcy. Zdaniem Adama Pawlika, przewodniczącego Ratajskiego Porozumienia Rad Osiedli, była to gra na zwłokę, dająca deweloperowi czas na uzyskanie pozwolenia na budowę. Na dowód przytacza fakt, że Wechta w styczniu wystąpił o wydanie decyzji środowiskowej na 2300 mieszkań.

– Pomylono tu kolejność postępowań. Decyzja dotyczy wniosku o warunki zabudowy – tłumaczy Błasiński.
– Myślałem, że zespół negocjacyjny doprowadzi do consensusu – dodaje Wechta. – Lepiej przecież się dogadać, niż dążyć do konfrontacji. Teraz jednak projekt porozumienia chyba jest nie do zrealizowania.

Zwolennicy parku sądzą inaczej. Uważają, że po podpisaniu umowy z Wechtą trzeba zmienić studium, a potem plan. Zajmie to co prawda 4–5 lat, ale będą mieli pewność, że deweloper nie uzyska pozwoleń, umożliwiających budowę osiedla.

W trakcie dyskusji przed zatwierdzeniem planu Rataje Park II pojawiły się zarzuty, że Dariusz Wechta próbował wywierać nacisk na prezydenta Ryszarda Grobelnego, aby wydał decyzję o warunkach zabudowy na osiedle mieszkaniowe.

– To nieprawda – odpowiada Wechta. – Pokazano pismo, będące monitem w sprawie postępowania, które z niewiadomych względów było przewlekane wiele miesięcy w stosunku do terminów określonych w Kodeksie Postępowania Administracyjnego.

Na dowód pokazuje wniosek o wydanie warunków zabudowy złożony 3 października 2007 r.
– Po pół roku od złożenia wniosku, gdy w sprawie nic się nie działo, napisałem do prezydenta pismo, w którym domagałem się załatwienia sprawy w terminie określonym prawem – wyjaśnia Wechta. – Nic to nie dało. W grudniu 2009 r. sprawa z tego wniosku została pozostawiona bez rozpoznania. Stawianie w tym momencie zarzutu o bezprawny lobbing jest dowodem na brak znajomości sprawy albo na złą wolę. To kolejny przykład, że opinie o specjalnym traktowaniu moich inwestycji w mieście nie mają uzasadnienia w faktach. Jeśli jestem specjalnie traktowany to tylko w negatywnym tego słowa znaczeniu – dodaje Wechta.

– Gdyby miasto działało zgodnie z regułami, to wszelkie decyzje już mielibyśmy – uważa Błasiński. – Wiele postępowań w naszych sprawach prowadzonych było przez wiele miesięcy, a zdarzały się takie, w których na rozstrzygnięcie czekaliśmy ponad dwa lata. Również w sprawie terenu na Ratajach niektóre niekorzystne dla nas decyzje wydawane były z naruszeniem prawa, np. odmowa wydania decyzji celu publicznego na drogę dojazdową.

Inwestor zwracał sięo zmianę planu

Park na Ratajach ma powstać na ponad 40 ha. Obszar podzielono na trzy części. Ostatni z planów miejscowych, przyjęty w lutym, obejmował teren przy Chyżańskiej. Zwolennicy budowy parku podkreślają, że również ta działka przewidziana była na zieleń. Powołują się na obowiązujący do 2003 r. plan ogólny oraz obecne studium zagospodarowania.

– Gdy pan Wechta w latach 90. kupował ten teren zapis o zieleni w planie ogólnym nie był kategoryczny – twierdzi Paweł Błasiński ze spółki Archikwadrat. – Dopuszczał elementy kubaturowe, a więc umożliwiał zabudowę.

Błasiński dodaje, że do 2003 r. inwestor kilkakrotnie zwracał się do miasta o zmianę planu ogólnego. Wnioski jednak pozostały bez odpowiedzi. Teraz po uchwaleniu planu „Rataje Park II” sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała.


 
Poniżej prezentujemy jeden z dobitniejszych komentarzy w tej sprawie, który ukazał sie na stronie Głosu Wielkopolskiego:

Rzadko kiedy w poważnym artykule opiniotwórczego dziennika przydarza się takie rozmijanie się istotnej prawdy z ogłoszonym tekstem. Wechta Dariusz rozmija się z prawdą, a gazeta bezkrytycznie przytacza jego wypowiedzi jako wiarygodne prawdy.

1. Wechta kupił teren pod park, zieleń (za mniej niż ok. 300 tys PLN!) i takim ten teren pozostał, świadczą o tym wszystkie planistyczne dokumenty miejskie, więc z jakiego tytułu odszkodowanie? Nie ma straty - nie ma odszkodowania. Czy ma być wypłacone odszkodowanie za nieosiągnięte zyski? Czy Wechta Dariusz ma w tej sprawie jakąś umowę z miastem? Niech ją okaże, skoro ma ona gwarantować mu zadośćuczynienie...

2. Wechta uzyskał prawomocne warunki zabudowy dla 1,2 ha z około 6 ha, które mają tu znaczenie, mimo że starał się o znacznie więcej. Jest w nich zapisane, że nie zmieniają one ani wartości gruntu ani jego przeznaczenia. Skąd więc tytuł do odszkodowania?

3. W grę może wchodzić odkupienie przez miasto całego terenu (6 ha) od Wechty po cenie terenu zielonego, czyli za góra kilkanaście milionów złotych, jeśli Wechta nie będzie zainteresowany zainwestowaniem w rekreację (np. korty...)

4. Tymczasem miasto (MPU, prezydent) robi co może, żeby Wechta w tej ewentualnej transakcji uzyskał jak najwięcej kosztem miasta, a nie jak najmniej. Stąd zawyżone na maksa szacunki odszkodowań: facetowi, który kupił grunt po kilka złotych za mkw. miasto mówi, że chce wypłacić po kilka tysięcy za mkw. To jest karygodne!!

5. Rekultywacja terenu po fabryce domów (Wechta płacze, że wydał na to 8 mln, a jeszcze wyda 15 mln) jest zapisana w dokumentach jako obowiązek nabywcy na jego własny koszt - jak ktoś kupił taki teren po kilka zł za mkw, to ma pewne obowiązki. Miasto miało tego dopilnować, ale najwyraźniej zajmuje się prezentami dla Wechty.

6. Jeśli miasto bezpodstawnie brało wieczystą dzierżawę jak za grunt budowlany, to ktoś w magistracie powinien beknąć. Ten fakt dokonany miał sankcjonować wolę inwestora, ale jaka była jego podstawa prawna? Tego w tekście nie ma... Wnoszę do redakcji o wykonanie pracy do końca.

7. Wechta płacze, że miasto łamiąc prawo utrudniało mu postępowanie ws. warunków zabudowy i innych, tymczasem było dokładnie odwrotnie: miasto łamało prawo, wydając Wechcie warunki zabudowy jedne za drugimi, ale one były podważane jako błędne przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze albo Wojewódzki Sąd Administracyjny. Gdyby nie te instytucje, osiedle Wechty już by dawno stało w parku. Czy sąd czy Wechta Dariusz albo dyrektor Wydz. Urbanistyki i Architektury rozstrzyga, co jest zgodne z prawem?

8. WEchta płacze, że miasto go generalnie dyskryminuje, tymczasem wszędzie, także poza Ratajami widać (choćby przy Szyperskiej, koło Cytadeli, na Rolnej itd...), że Wechta robi co chce, a miasto zaspokajając jego życzenia, z pośpiechu łamie prawo o dostępie do rzeki, zapomina o miejscu pod ulicę, albo nie zauważa przekroczenia wysokości budynków.

9. Słynne pismo do prezydenta jest publicznie dostępne, i każdy może przeczytać, że jest to łajanie prezydenta za to, że nie "załatwił" zmiany przeznaczenia gruntu na etapie Studium przestrzennego, więc ma to załatwić w trybie administracyjnym przez wydanie warunków zabudowy.

10. Sensem planu miejscowego jest zabezpieczenie przeznaczenia terenu i decyduje o tym rada miasta, więc prezydent nie miał prawa czynić w tej materii żadnych zobowiązań wobec Wechty Dariusza, a jeśli to uczynił co wynika z zeznań WD, złamał prawo, więc tym bardziej żadne zadośćuczynienie się nie należy.

 

 

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: środa, 03 marca 2010 21:32