Debata o Sołaczu pod nadzorem sił porządkowych
Krzysztof Ulas ([email protected])   
piątek, 11 września 2009
Cisza, spokój, po cóż więc służby porządkowe? Fot. Krzysztof Ulas
Środowe posiedzenie komisji polityki przestrzennej poświęcone głównie kontynuacji debaty nad planem miejscowym dla Sołacza tylko było senne i spokojne. Zdjęcia, które ilustrują relację nie są w stanie oddać szczególnego klimatu tego spotkania. Wejścia do sali sesyjnej pilnowała dość liczna grupa strażników miejskich, wewnątrz zaś rozsiedli się funkcjonariusze w cywilu. Mundurowi byli też na dziedzińcu, oraz na Placu Kolegiackim. Poznańskie media na te fakty oślepły, nie zauważyły, może nie chciały widzieć.

 

 

 

Na posiedzenie nie przybył tym razem prezydent Ryszard Grobelny. Wyjechał do Krynicy na XIX Forum Ekonomiczne. Jednymi z tematów licznych paneli dyskusyjnych były: „Futbol-jedyny taki biznes na świecie”, a także: „Romantyzm czy zysk”. Prezydent Poznania romantykiem nie jest, ale Forum rozpoczęło się w czwartek, tak więc mógł śmiało przyjść na Komisję, wysłuchać głosu wyborców, ludzi, którzy dali mu mandat i w ten sposób zatrudnili, płacą mu pensje ze swoich podatków. Prezydent się nie pojawił. Przyszli za to licznie przedstawiciele stowarzyszenia My-Poznaniacy, anarchiści z Rozbratu, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Sołacza, rad osiedli Sołacza, Jeżyc i Strzeszyna, oraz mieszkańcy innych dzielnic Poznania.

Wracając do tematu - obecność Straży Miejskiej i nader widocznych, znudzonych „tajniaków” wywołała napięcie, które mogło skończyć się wybuchem. Prowokacja? Zamordyzm? Trudno oceniać, ale dwa furgony funkcjonariuszy prewencji przed Urzędem Miejskim to dowód na to, że radni czegoś się obawiali. Niezależnie od tego czy jakikolwiek akt obywatelskiego nieposłuszeństwa miałby miejsce czy też nie, mamy prawo być, patrzeć władzy na ręce, a władza nie ma prawa planować „pałowania” swoich pracodawców. Anarchiści z Rozbratu, którzy mają bardzo dużo do stracenia w związku z rozstrzygnięciami planu, notowali, słuchali i byli spokojni.

 

Służby porządkowe wyraźnie znudzone
Przyjęty porządek posiedzenia zakładał krótką dyskusję ogólną, a następnie, przejście do dyskusji nas poszczególnymi uwagami do planu, które jak wiadomo Prezydent wszystkie odrzucił. Środowe powiedzenie komisji miało na celu, zaopiniowanie planu miejscowego przed przekazaniem go pod głosowanie na sesji Rady Miasta. Popytaniu z Sali, przewodniczący komisji Wojciech Kręglewski zadeklarował, że plan dla Sołacza nie trafi pod obrady na sesję w przyszłym tygodniu. Ustalono, także, że w odpowiedzi na wcześniejszy wniosek, kolejne posiedzenie będzie wspólne z  komisją ochrony środowiska I rewitalizacji. Odbędzie się ono 30 września. Przedtem zostanie przeprowadzona wizja lokalna z udziałem mieszkańców Sołacza i zainteresowanych stron.  Wiele kontrowersji wywołuje rozdźwięk między obecnym planem, a tym, który powstał kilka lat temu. Radna Katarzyna Kretkowska zadała pytanie nieobecnemu prezydentowi, jakimi kryteriami kierowano się przy opracowywaniu planu miejscowego skoro nie znalazł się w nim np. Rozbrat – istniejące od prawie 15 lat centrum kultury niezależnej które ma, według zamysłu projektantów MPU, ustąpić miejsca ekskluzywnym domom.

 

Ochrońmy Sołacz i jego zieleń, apelowała Danuta Kańska. Fot. Krzysztof Ulas
Analizując zmiany w Planie Miejscowym, zabierający głos członkowie stowarzyszenia My-Poznaniacy, Przyjaciele Sołacza i członkowie rad osiedli podkreślali, że są one z każdym kolejnym projektem mniej korzystne dla środowiska i mieszkańców okolicy. Twierdzenie Ryszarda Grobelnego o kompromisowości planu, przedstawione na poprzednim posiedzeniu komisji, zostało skrytykowane między innymi przez przedstawicielkę Rady Osiedla Sołacz. Na pytania, czy następnym pokoleniom zostawić chcemy jedynie beton i zapchane drogi, nikt odpowiedzi nie znalazł. Kompromis jest taki: Prezydent zmieni dla deweloperów przeznaczenie terenów na "pod zabudowę", a w zamian mieszkańcy nie będą protestować. Danuta Kańska, przewodnicząca Rady Osiedla Sołacz apelowała o zachowanie zieleni i jej ochronę. Podkreślała, że kolejne zielone płuca Poznania, nie powinny zniknąć. Radni słuchali, kiwali głowami, oglądali strony internetowe, byli znudzeni. Słyszeli już to wszystko nie raz. Kolejne spotkania nie popychają sprawy do przodu, a przyczyna jest prosta - Prezydent podjął decyzję, którą Radni mają przyklepać. Radny Mączkowski zżymał się na odrzucenie starego planu. Ryszard Grobelny go nie zaakceptował, ale urbaniści nie stworzyli go, przecież sami z siebie. Nie włożyli  pracy i wysiłku w coś, czego im nie zlecono. Oznacza to, ni mniej ni więcej, że przed laty Sołacz miał być zielony, że zanim na celownik wzięli go deweloperzy, na beton nie było parcia. To nie jest żaden kompromis, to gwałtowna zmiana zdania. Na koniec dyskusji ogólnej o głos poprosił Stanisław Gorzelańczyk, przewodniczący Rady Osiedla Jeżyce. Pokazał on szereg zdjęć, które zrobione zostały po ulewnych deszczach w tym roku i w latach poprzednich. Jeden obraz powie więcej, niż tysiąc słów. Zafascynowani patrzyliśmy na strugi wody, płynące chodnikami, podtopione place zabaw, czy też występującą z brzegów Bogdankę.

 

Aldona Szlagowska, radna PO, której rozwój Poznania leży na sercu, a nie na wątrobie. Fot. Krzysztof Ulas
Efekt był taki, że oprócz wizji lokalnej i wspólnego posiedzenia Komisji Polityki Przestrzennej z Komisją Ochrony Środowiska, na ten dzień zaproszony zostanie również zastępca Prezydenta, Mirosław Kruszyński, który jest odpowiedzialny za kwestię odwodnienia rzeczki Bogdanka. Ważniejszy jednak skutek naszego spotkania z radnymi było zapewnienie, że Sołacz dostanie jeszcze czas. Najbliższa Sesja Rady Miasta nie będzie zajmować się planem miejscowym, który budzi tyle emocji. Może wyjście urzędników na świeże powietrze sprawi, że koncepcja dzielnicy nie powstanie zza biurka.

Szkoda tylko, że poznańskie media uznały prowokacyjne sprowadzenie sił porządkowych pod salę, w której toczy się demokratyczna, otwarta debata o sprawach miasta, za coś normalnego, niegodnego zainteresowania i szczególnej uwagi. Rada używając policji w debacie publicznej, a media zamykające oczy na taki fakt.... jedni i drudzy stracili na wiarygodności.

 

 

Krzysztof Ulas

 

 


 

Zapraszamy też do Galerii

oraz przedstawiamy artykuł z Głosu Wielkopolskiego (pdf)

 

 

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: piątek, 30 kwietnia 2010 11:22