Pogadamy o spalarni
Krzysztof Ulas ([email protected])   
poniedziałek, 14 września 2009
Za kilka dni rozpoczyna się druga tura konsultacji społecznych w sprawie lokalizacji spalarni śmieci. Zaplanowane zostały na dwa dni, 16 i 17 września. Raczej trudno spodziewać się czegoś więcej niż tylko kolejnej kampanii informacyjnej. Wiceprezydent Kruszyński wstrzymał bowiem procedurę administracyjną.

 

Nastąpiło to po pierwszej turze konsultacji, kiedy przybyli wytknęli Miastu, że nie było wyboru miejsca, a jedynie autorytarna decyzja. Co więcej procedura administracyjna została rozpoczęta na pół roku przed samymi rozmowami ze społeczeństwem. Ubiegły tydzień był bardzo pracowity, tak dla Radnych z Poznania, jak i dla mieszkańców i Rajców Czerwonaka.

Dzień przed wizytą poznańskich samorządowców w Czerwonaku, mieszkańcy tego miasta zorganizowali pikietę. Na miejscu pojawili się dziennikarze Głosu Wielkopolskiego. Usłyszeli stanowcze NIE!!! dla Zakładu Termicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych. Ludzie po doświadczeniach z Centralną Oczyszczalnią Ścieków przede wszystkim, boją się uciążliwości. Zapewnienia o braku przykrego zapachu z COŚ, okazały się nieprawdą. Po ostatniej usterce, w trakcie letnich upałów okoliczne domy toną w smrodzie. Dodatkowo potencjalni sąsiedzi spalarni obawiają się kolejnego spadku wartości działek. Jako że o ewentualnych odszkodowaniach, jak na razie, mowy nie było, nikt kolejnego kłopotliwego zakładu w swojej okolicy nie chce.

Oliwy do ognia dolewają jeszcze dwie kwestie. Pierwsza z nich to nierozwiązana sprawa dojazdu do Czerwonaka, a co za tym idzie, kolejnych gmin. W tej chwili wąska droga korkuje się nie tylko w godzinach szczytu. Znaczny ruch generują osoby dojeżdżające do pracy do Poznania. Jeśli dodamy do tego ciężarówki ze śmieciami, istnieje bardzo uzasadniona obawa, że korki będą jeszcze większe. Miasto Poznań twierdzi, że ma kilka koncepcji rozwiązania tego problemu, ale nie chce o tym mówić. Nasila to spekulacje i niepokój, a ludność nauczona przykrymi doświadczeniami, w interakcji z obietnicami władz Poznania, nie ufa.

 

 

 

 

Ostatnia, bardzo silna obawa, to kwestie zdrowotne. Pomimo deklaracji zastosowania nowoczesnych filtrów i dołożenia wszelkich starań, by nikomu nie stała się krzywda, mieszkańcy boją się. Ich obawy wcale nie muszą być wyssane z palca. W Polsce mieliśmy już kilka przykładów samoróbek i tańszych, pozornie, wcale nie gorszych technologii. Te obawy nie są, więc, ciemnogrodem i strachem wyssanym z palca. Ze spalarni śmieci, która ma zamontowane złe filtry, emisje dioksyn mogą być zgubne dla okolicy. Niezależnie od tego, że wysoki komin oddali opad toksyn, gdzieś one w końcu spadną. Loteria na którą złoży się kierunek i siła wiatru, nie jest zbyt pożądana.

W czwartek poznańscy radni odwiedzili Czerwonak. Uzyskali potwierdzenie stanowiska mieszkańców i Rady Gminy na której terenie znajduje się elektrociepłownia Karolin. Nie dla spalarni jest wyraźne i głośne. Kłopotliwych sąsiadów już wystarczy, nikt nie chce kolejnego. Poznański Radny Mączkowski przekonywał, że ta inwestycja jest potrzebna. W odpowiedzi usłyszał: NIE.

W dyskusji wraca jak bumerang argument, że ZTPOK jest Poznaniowi i gminom ościennym potrzebna. Czy aby na pewno? Realizacja tego przedsięwzięcia to zmiana gospodarki odpadami komunalnymi. Spalarnia będzie musiała na siebie zarobić, będzie musiała przetwarzać. Początkowo surowiec zapewni jej zamknięcie kilku wysypisk, ale to nie wystarczy. W Polsce mamy zbyt małe tradycje w sortowaniu. Te postawy i przyzwyczajenia rozwijają się u nas pomału. W tej chwili makulatura, szkło i opakowania plastikowe są odbierane bezpłatnie. Robimy za wstępne sortownie i nierzadko myjemy oddawane plastiki i szkło. Nasza praca i szereg dotacji unijnych sprawia, że nie płacimy za wywóz posortowanych odpadów. Jeśli spalarnia osiągnie pełną wydajność technologiczną, recykling może okazać się nieefektywny i w efekcie zostanie zaniechany. Wtedy zamiast jednego, niewielkiego kubła, gospodarstwa domowe będą musiały trzymać duże, lub wręcz dwa większe pojemniki. Unia Europejska, która przekazała Polsce spore dotacje na usprawnienie i przebudowę, gospodarki komunalnej, naciska na inwestycje w technologie polegające na przetwarzaniu. Biogazownie, nowoczesne sortownie, systemu odzyskiwania cennych surowców. Szkoda to wszystko spalić, puścić w przestrzeń. I ile to nas wszystkich ma kosztować? I niby dlaczego musi kosztować tak dużo? Dlaczego nikt nie rozmawia o pieniądzach?

Krzysztof Ulas

Materiały prasowe dotyczące spalarni

Mapki pobrano z serwisu www.googlemaps.com

Komentarze (0)

Zapisz się do kanału RRS tego komentarza

Pokaż/Ukryj Komentarze

Napisz komentarz

pomniejsz | powiększ obszar

Poprawiony: wtorek, 20 kwietnia 2010 12:14